Dzięki nim częściej się uśmiecham…

Z toruńskim dziennikarzem Adrianem Aleksandrowiczem o jego debiucie literackim, książce #Rak, rozmawia Anna Krzesińska.

Adrian Aleksandrowicz fot. Robert Berent
Adrian Aleksandrowicz fot. Robert Berent

Znamy się, przyjaźnimy od lat i wiem jaki jesteś serdeczny, empatyczny. Tymczasem książka podejmuje dość trudny i wydawałoby się bolesny temat. Swoje historie opowiedziały bowiem osoby, które walczyły z chorobą nowotworową, te, które ciągle się z nią borykają oraz bliscy tych, którzy odeszli. Dopełniają je rozmowy z ludźmi, którzy mają kontakt z osobami chorymi. Trudno było przeprowadzić te wszystkie rozmowy? Dużo chusteczek zostało zużytych?

Zaskoczę Cię. Niewiele. Tylko raz podczas jednej rozmowy kilka łez popłynęło…. Emocje puszczały już po spotkaniu, czasami w nocy nie mogłem zasnąć i rozmyślałem. W czasie spotkań starałem się jednak trzymać je na wodzy. Oczywiście, nie dlatego, że uważam, że empatia jest czymś złym. Chciałem po prostu podejść do tych rozmów bardzo rzeczowo, obiektywnie i profesjonalnie. Gdybym pozwolił sobie na płacz i współczucie, kiedy miałem na to ochotę, to mój emocjonalny osąd mógłby zakłócić pracę, a historie tych ludzi zasługiwały na to, aby opowiedzieć je tak, jak najlepiej umiem.

 

Oczywiście, łzy nie zawsze oznaczają smutek, czasem są to łzy radości czy wzruszenia. Bo z tego co mi wspominałeś ta książka nie jest tylko o chorobie, chorowaniu, smutku z tego powodu, ale także o nadziei…

A także o miłości, wierze, poświęceniu czy o tym jak zmienia się życie kiedy chorujemy – czy to na lepsze czy gorsze. Oczywiście jest też żal czy tęsknota za tymi, którzy odeszli.. 21 rozmów – 21 tysięcy różnych emocji. Jest to dzieło, z którego jestem dumny, bo są to ludzkie, prawdziwe historie. Oparte na faktach, a jak wiadomo z faktami się nie dyskutuje.

 

Wspomniałeś, że chorowanie zmienia życie. A czy wysłuchanie tych historii ludzi zmieniło Twoje życie?

Zmieniło i to z pewnością na lepsze. Za pisanie tej książki zabrałem się w konkretnym momencie życia i bardzo mi to pomogło. Znacznie mniej przejmuję się rzeczami, na które nie mam wpływu. To nie jest tak, że je całkowicie „odpuszczam”, jeszcze długa droga przede mną, aby po prostu pewne rzeczy zaakceptować. Zaczynam jednak mieć do nich dystans, doceniać to co mam. Znacznie więcej się uśmiecham, bo moi rozmówcy to są bardzo pogodni, sympatyczni i uśmiechnięci ludzie. Nie są to tylko osoby, którzy chorują czy ich bliscy, ale także ci, którzy wspierają ich w chorobie. Rozmawiałem m.in. z psychoonkologiem Małgorzatą Rębiałkowską-Stankiewicz, aktorką Teatru Wilama Horzycy Anną Magalską, która prowadzi warsztaty teatralne, właścicielką salonu „Upiększarnia” Dorotą Rybarczyk czy Grzegorzem Walczakiem z zespołu Czaqu, który napisał piosenkę „Pod prąd” dla Ani, która walczy z chorobą nowotworową. W książce znalazły się też rozmowy z ludźmi, którzy straciły swoich bliskich i opowiadają mi o swojej żałobie, żalu i tęsknocie.

 

Jest jakiś skuteczny sposób pogodzenia się ze stratą bliskiej osoby? Czy stwierdzenie „Czas goi rany” jest odpowiednie?

Nie ma złotej recepty, że poleżysz kilka dni w łóżku i nic już nie pamiętasz. Każdy przeżywa to bardzo indywidualnie. Ania, która pochowała mamę, pani Ela, która pożegnała córkę mimo upływu czasu nadal nie mogą pogodzić się ze swoją stratą. I jeszcze długa droga przed nimi…

 

W ramach zbierania materiału do książki spotkałeś się z nieznanymi ludźmi. Co dla Ciebie było najtrudniejsze podczas tych spotkań?

Zdecydowanie początek każdej rozmowy. W sumie się nie dziwię tej początkowej nieufności rozmówców. Wyobraź sobie, że na spotkanie przychodzi młody, uśmiechnięty człowiek, który stara się być sympatyczny, ale jednocześnie pyta cię o intymne szczegóły życia, choroby, tego co czujesz i jak zmieniło się twoje życie. To nie są rzeczy, którymi dzielisz się z obcymi ludźmi w pierwszych minutach znajomości. Musieli mi więc zaufać. Takim gwarantem, że nie jestem chłopakiem, szukającym taniej sensacji była Małgosia Stankiewicz, koordynatorka Akademii Walki z Rakiem. To są jej przyjaciele i pacjenci, którzy zgodzili się na rozmowę ze mną. Dystans na początku był wyczuwalny, ale z każdą minuta się zmniejszał. Oczywiście, starałem się nie przekroczyć pewnej granicy, nie chciałem szkodzić. Ta książka ma pomóc, inspirować, a nie krzywdzić.

 

Chyba nie ma innej tego typu książki?

Ja się nigdy z taką książką nie spotkałem. Najczęściej słyszymy o nowotworze w kontekście zbiórek na eksperymentalne leczenie, które jest bardzo drogie, ale może uratować komuś życie. Albo słyszymy, że ktoś znany, sławny walczy lub walczył z rakiem. Dla nas są to ludzie z telewizji i często nie myślimy o nich jak o zwykłych, normalnych osobach takich, jak ty, ja czy pani z bloku obok. A tak naprawdę ta choroba może dotknąć każdego z nas, bo mamy predyspozycje genetyczne albo żyjemy szybko i intensywnie i nie dbamy o sobie. Myślę, że ta książka może nam także uświadomić, że wiele zależy od nas, że nasze życie jest w naszych rękach. Uświadamia też, że rak to choroba jak każda inna, nie wolno jej lekceważyć, ale także nie wolno się załamywać i trzeba zrobić wszystko, aby tą chorobę pokonać. W mojej książce jest kilkanaście przykładów na to, że można wygrać z rakiem i nie jest to życie z bombą zegarową. Chciałbym, aby dowiedzieli się się o tej książce ludzie, którzy jej potrzebują, aby dowiedzieli się, że istnieje taka wspaniała instytucja jak Akademia Walki z Rakiem, która pomaga ludziom chorym. Chciałbym przekazać też wielkie ukłony i podziękowania dla tych wspaniałych 18 kobiet i 3 mężczyzn, który zdecydowali się opowiedzieć o swoich doświadczeniach z nowotworem. Wszystko po to, aby ktoś kto jest w takiej samej sytuacji mógł uczyć się na ich doświadczeniach.

#Rak – książka toruńskiego dziennikarza Adriana Aleksandrowicza to zapis 21 rozmów z podopiecznymi Akademii Walki z Rakiem Fundacji „Światło” i jej przyjaciółmi. Swoje historie opowiedziały osoby, które walczyły z chorobą nowotworową, te które ciągle się z nią borykają oraz bliscy tych, którzy odeszli. Dopełniają je rozmowy z terapeutami i przyjaciółmi Akademii.
Książkę poleca m.in. pierwsza dama polskiej piosenki Irena Santor, która przed laty sama walczyła z nowotworem piersi.