Słynny Gumiś znalazł sobie ekipę?

Ten bóbr ma w sobie to coś! Mieszka w jeziorku Słonecznym na szczecińskim osiedlu Gumieńce i jest tak uroczy, że szturmem zdobył serca jego mieszkańców. Warto poznać tego niezwykłego zwierzaka.

Nie wiadomo skąd przybył ani kiedy dokładnie się pojawił. Jedno jest pewne – jest na tyle lubiany, że ma nawet swój własny fanpage na Facebooku – „Bóbr z Gumieniec”. Obserwuje go już prawie 1100 osób, a ich liczba ciągle rośnie. Na jego stronie czytamy, że bóbr z Gumieniec znany jest też jako Gumiś i szarżuje w okolicach Jeziorka Słonecznego.

Jak zobaczyłem naszego bobra to od razu dostrzegłem, że ma coś w sobie. Gumiś pojawił się na w napisie „I ❤ Gumieńce” na kubkach i na magnesach. Ludzie go pokochali i chętnie śledzą jego przygody. Bóbr uczestniczy też w życiu Gumieniec, a czasem także miasta i z humorem komentuje różne sprawy. Chcieli go eksmitować do innego jeziora, ale wrócił. Po prostu pokochał to miejsce. A ludzie pokochali jego. Tym sposobem stał się nieformalnym symbolem Gumieniec – podkreśla Michał Wilkocki, przewodniczący Rady Osiedla Gumieńce, inicjator powstania fanpagu.

https://www.facebook.com/bobr.z.gumieniec/photos/a.1557796141196059.1073741827.1555997424709264/1808508972791440/?type=3&theater

https://www.facebook.com/bobr.z.gumieniec/photos/a.1566009660374707.1073741828.1555997424709264/1800633506912320/?type=3&theater

https://www.facebook.com/bobr.z.gumieniec/photos/a.1557796141196059.1073741827.1555997424709264/1801715840137420/?type=3&theater

Gumiś miał już kilka bobrzych przygód m.in. zaklinował się w rurach i „podpadł” miejskim urzędnikom, bo ścinał za dużo drzew. Za karę został eksmitowany i wywieziony do Kanału Odyńca przy Dziewokliczu, kilka kilometrów dalej. Wytrzymał tam zaledwie kilka dni. Pod odsłoną nocy wrócił nad swoje jezioro i już niepokojony żyje tam spokojnie.

Ostatnio jednemu z mieszkańców udało się zrobić kilka zdjęć Gumisia.
Najczęściej można go spotkać o świcie. Zauważyłem też miejsca w których tworzył jamy i zbierał gałęzie. Jest bardzo czujny i rzadko udaje mi się zrobić mu zdjęcie. Ostatnio miałem jednak szczęście. Spotkałem go kilka dni temu, wczesnym rankiem kiedy się delektował śniadankiem. Schowałem się wśród wierzb i zrobiłem sporo zdjęć. Nie zauważył mnie – spokojnie obgryzał korę i pływał. Później przepłynął na drugą stronę jeziorka i wtedy stał się bardziej czujny. Dość szybko mnie zauważył i schował pod wodą. Podobno ma kolegów. Ja ich nie widziałam, ale opowiadał mi o tym pewien biegacz – wyjaśnia pan Sylwester Suliga.

Fot. Sylwester Suliga