Lepsze i smaczniejsze piwo!

Jestem piwnym konsumentem, ale w granicach rozsądku, co zawsze podkreślam i propaguję. Nie chodzi zatem o to, żeby pić więcej, wręcz przeciwnie. Piwa rzemieślnicze są droższe niż komercyjne i jeżeli ktoś chce tyle samo wydawać na alkohol np. w skali miesiąca, to kupi mniej piwa. Za to będzie ono na pewne lepsze i smaczniejsze! – podkreśla Michał Piotrowski, organizator Festiwalu Piwa Beergoszcz.

Szósta edycja Festiwalu Piwa Beergoszcz już za nami. W bydgoskiej Hali Łuczniczka pojawiło się 25 browarów, a także producenci cydrów i miodów pitnych. Przez dwa dni nie tylko pito piwo, ale także rozmawiano o nim. Pojawiły się też nowe punkty programu np. występ znanego bydgoskiego stand-upera Błażeja Krajewskiego.
Przyznam szczerze, że dużym zaskoczeniem była spora frekwencja podczas jego występu. Myślę, że na następnej edycji także nie zabraknie stand-upu. Przed Błażejem wystąpili Bromberg Brass, czyli „nadęci” kawalerowie z Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Festiwal był też dobrą okazją, aby w swobodnej atmosferze porozmawiać o zdrowiu. Studenci bydgoskich kierunków medycznych chętnie odpowiadali na pytania, dotyczące kobiecych i męskich chorób. Nie zabrakło też prelekcji m.in. o nietypowych dodatkach takich, jak: śledzie czy bycze jądra dodawanych do piw, o akcyzie na piwo czy leżakowaniu tego trunku. Tradycyjnie powodzeniem cieszyła się również strefa gier, w której można było wypożyczyć planszówkę i pograć ze znajomymi. Istotnym elementem był też III Beergoski Konkurs Piw Domowych, którego organizatorem jest Kujawsko-Pomorski Oddział Terenowy Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych.
Jestem zadowolony, że wszystko to co zamierzałem udało się zrealizować. Fajnie, że przyszło dużo ludzi. Poza tym zawsze cieszę się, kiedy wszyscy wokół mnie się cieszą. A po imprezie przychodzą do mnie ludzie z browarów i pytają się, kiedy mogą się zgłosić na kolejną edycję. Jest to dla mnie sygnał, że im się się podobało i opłacało!

Co roku pojawia się silna, piwna ekipa z Bydgoszczy i okolicy. W tym roku były to bydgoskie browary Osowa Góra, Warzelnia Piwa i nowy browar Rzeka Piwa oraz toruński pub Carpe Kraft…
Wiadomo, że koszula bliższa ciału (śmiech). Lokalne inicjatywy są przez nas szczególnie traktowane. Poza tym ważne jest dla mnie promowanie picia piwa rzemieślniczego. Zależy mi na tym, żeby wzrastało jego spożycie. Oczywiście, jestem piwnym konsumentem, ale w granicach rozsądku, co zawsze podkreślam i propaguję. Nie chodzi zatem o to, żeby pić więcej, wręcz przeciwnie. Piwa rzemieślnicze są droższe niż komercyjne i jeżeli ktoś chce tyle samo wydawać na alkohol np. w skali miesiąca, to kupi mniej piwa. Za to będzie ono na pewne lepsze i smaczniejsze! Poza tym ważne jest to, że na piwnych festiwalach jest bardzo spokojnie – mimo iż przychodzi na nie tysiące osób. Cieszę się, że kultura picia piwa w kraju nad Wisłą z roku na rok się zwiększa.

Przypomnij jeszcze jak to wszystko się zaczęło?
Zawsze lubiłem różne nowinki. Wiosną 2015 roku pojechałem na piwny festiwal do Poznania i stwierdziłem, że warto było coś takiego zorganizować w Bydgoszczy. Było mi łatwiej, bo pracuję w Centrum Targowym Pomorza i Kujaw, czyli firmie, zajmującej się organizacją imprez. Porozmawiałem z moim współpracownikami, którzy zaakceptowali pomysł. Co do nazwy festiwalu, to „narodziła się” w… kuchni, podczas burzy mózgów. Niektórzy ludzie z przekąsem mówią Brzydgoszcz, my mówimy Beergoszcz.

Fotoreportaż z Beergoszczy znajdziecie tutaj, a więcej piwie tu.