Z kraftem do ludzi

Ludzie mają dosyć masówki. Szukają rzemieślniczych, regionalnych smaków nie tylko piwa, ale także jedzenia. Interesuje ich również rękodzieło – ubrania, kosmetyki czy przedmioty codziennego użytku, które ktoś stworzył, a nie wyprodukował. Myślę, że to się będzie rozwijać – podkreśla Michał Trzpis z browaru Rzeka Piwa.

Ostatnio mój kolega stwierdził, że ma trochę dość słuchania o tym, że piwo rzemieślnicze jest takie super, a te koncernowe – byle jakie i utyskiwania ze strony fanów kraftu na tych pijących koncerniaka za dwa złote. Tymczasem on najbardziej lubi jasne pełne i już! Czy piwowarzy warzący piwo kraftowe i ludzie je pijący rzeczywiście patrzą z góry na tych, co piją jasne z pianką?
Piwo kraftowe zapewnia zdecydowanie więcej smaku niż to koncernowe. Jeżeli jednak komuś smakuje lager, to niech go pije. Nie mam nic przeciwko. Stwierdzam tylko, że jest to mocne ograniczanie się. Jest tyle ciekawych piw rzemieślniczych, że nawet ja, który w tym siedzę, nie zawsze jestem na bieżąco i uważam, że szkoda byłoby się ograniczać tylko do tzw. „jasnego pełnego”. Tym niemniej, choć jest wiele piw, które lubię bardziej niż eurolagera ze sklepu, to nie mam problemu z tym że czasem go wypiję. Z różnych powodów – bo np. nie mogę kupić nic innego, a chcę się napić piwa ze znajomymi albo jest gorąco i po prostu mam ochotę wypić coś zimnego bez zastanawiania się nad głębią aromatów i użytych chmieli. Nie ma więc co demonizować (uśmiech)!

Są też ludzie i to nie tylko stereotypowo kobiety, którzy mówią, że piwo im nie smakuje. Jak to możliwe, że w tym bogactwie smaków i aromatów nie znaleźli nic dla siebie?
Podejrzewam, że mówią tak mając na myśli koncernowe lagery. Nie sądzę bowiem, żeby zagłębili się mocno w świat kraftu i nie znaleźli nic, co by im pasowało. Tym razem ja zabrzmię trochę stereotypowo , ale wiele kobiet mówi, że nie lubi piwa, bo jest gorzkie. Tymczasem są piwa np. lambiki, gose czy kwasy, które nie są goryczkowe, ale słodkie czy kwaśne. Jest więc w czym wybierać.

Faktem jest, że coraz więcej ludzi interesuje się kraftem czy jak mówią niektórzy „piwnymi wynalazkami” (śmiech). Kraft trafia pod strzechy?
Myślę, że tak. Ludzie mają dosyć masówki. Szukają rzemieślniczych, regionalnych smaków nie tylko piwa, ale także jedzenia. Interesuje ich również rękodzieło – ubrania, kosmetyki czy przedmioty codziennego użytku, które ktoś stworzył, a nie wyprodukował. Myślę, że to się będzie rozwijać. Pozostaje kwestia ceny – jeżeli rynek będzie się rozwijał, to ceny będą spadać.

No właśnie, dla kogoś zawsze będzie za drogo, bo dostanie czteropaka za dychę czy w promocji za osiem złotych?
Oczywiście, są ludzie, do których nigdy nie trafimy. To nie chodzi o to, że chcę ich oceniać, bo to nie jest mój czy innych piwowarów rzemieślniczych cel. Nie przeszkadzamy sobie wzajemnie, niech sobie piją co chcą. Oni nam żadnej antyreklamy nie robią. Nam bardziej chodzi o to, żeby przekonać ludzi, którzy nie do końca zdają sobie sprawę, że piwo może mieć różne smaki, że np. do meczu zamiast czteropaka można kupić dwa lepsze piwa. Podegustować je i wymienić się wrażeniami.

To może przy okazji wytłumaczysz Czytelnikom, dlaczego piwo kraftowe kosztuje więcej niż dwa-trzy złote?
W piwie kraftowym używamy tylko naturalnych składników wysokiej jakości. O ile słody nie stanowią de facto wielkiego wydatku, o tyle odpowiednie chmiele i drożdże potrafią kosztować naprawdę sporo. Do tego dochodzi kwestia skali – warzymy wielokrotnie mniej niż koncerny, dlatego proporcjonalnie płacimy więcej. No i dystrybucja. Browary kraftowe często same rozwożą czy wysyłają swoje piwa do odbiorców. Siłą rzeczy będzie to droższe niż korzystanie z rozbudowanych sieci dystrybucyjnych z tysiącami przedstawicieli handlowych, magazynów i floty pojazdów. Zdaję sobie sprawę, że argumenty te można skwitować „skoro nie ma różnicy to po co przepłacać”. Ale o to chodzi, że ta różnica jest. (uśmiech).

Rozmawiamy o coraz większym zainteresowaniu ludźi kraftem, przybywa browarów rzemieślniczych, a jednocześnie co chwila słyszymy, że któryś znika z rynku. Jesteście młodym browarem, działacie od stycznia tego roku. Jaką obraliście strategię, aby tego uniknąć?

Zdajemy sobie sprawę, że rynek jest mocno nasycony, jest też wiele kraftowych browarów, które są „za duże, żeby upaść”. Jest też sporo mniejszych, mniej doświadczonych, które muszą się czymś wyróżnić, najlepiej oczywiście jakością. Zakładam, że jakość warzonych piw to podstawa, ale może to być nieco za mało do rywalizacji z większymi. My staramy się robić nie tylko dobre piwo, ale także wychodzić z nim do ludzi. Nie chcemy narzekać we własnym gronie, że nikt nas nie chce kupić. Zamiast tego jeździmy po festiwalach piwnych i innych imprezach nawet nie związanych z piwem, ale wszędzie tam, gdzie organizator widzi dla nas miejsce jako browaru rzemieślniczego czy regionalnego (Rzeka Piwa to browar kontraktowy z Bydgoszczy – red.). Na imprezach nie siedzimy w namiocie, ale staramy się integrować z innymi. Jest nas dwóch (drugi piwowar to Jarek Rychlicki – red.), jeździmy zawsze razem i coraz więcej osób nas kojarzy. Poza tym stawiamy na kranoprzejęcia, cykliczne wizyty w dużych miastach i rozmowy z menadżerami lokali, promując nasze piwa. Nie angażujemy dużych środków finansowych, ale swój czas. Nie jest to dla nas problemem, bo nie ma to być tylko hobby, ale nasz zawód i sposób na utrzymanie się. Nie żałujemy tej decyzji, jest dobrze, a myślę, że będzie jeszcze lepiej!

Rozmawiam w dniu rozpoczęcia Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa, na którym będzie można Was spotkać. Masz jakieś wskazówki dla osób, które przyjdą na taką imprezę pierwszy raz?
W przypadku Wrocławia zachęcam do zapoznania się ze szczegółowym spisem piw udostępnionym przez organizatorów, w którym znajdziemy wszystkie piwa, które będzie można wypić na festiwalu. Poza tym zawsze warto porozmawiać przy stoisku z danym piwowarem o tym jakie smaki się lubi, a nie kierować się np. tylko nazwą. Chodzi o to, żeby się nie zrazić i nie „obrazić” na krafty, bo coś nam nie posmakowało. My na początek proponujemy mniej nachmielone i łagodniejsze piwa. Nie chcemy wciskać czegoś na siłę. Chcemy, żeby ktoś przyszedł, wypił jakieś piwo i powiedział znajomym, że pił coś świetnego, o wiele lepszego niż koncerniak ze sklepu. A na kolejny festiwal zaprosił znajomych, rodzinę, bo stwierdził, że warto przyjść.

Gdzie będzie można Was spotkać latem?
Pojawimy się na różnych festiwalach piwnych. Będziemy w Białymstoku, Olsztynie, Bydgoszczy czy Poznaniu. Oprócz tego staramy się wkręcić na imprezy „niepiwne” – rekonstrukcje historyczne, dni miasta, festiwale muzyczne. Chcemy być wszędzie tam, gdzie jest szansa aby coraz szersze grono ludzi poznawało świat piw kraftowych. A jeśli zaczną od piw Rzeki Piwa – tym lepiej dla nas (uśmiech). Szczegóły dotyczące naszego browaru, w tym oczywiście nasze premiery piwne i miejsca w których się pojawimy można znaleźć na naszym profilu na Facebooku – www.facebook.com/rzekapiwa.

Więcej o PIWIE znajdziecie TUTAJ.