Pechowy spacer pewnego borsuka

Był uroczy wieczór. Pewien borsuk postanowił wybrać się spacerek w poszukiwaniu kolacji. Wyszedł z lasu na łąkę przy linii kolejowej w Waliłach-Stacji w województwie podlaskim. Niestety, miał pecha, bo w wysokiej trawie nie mógł zauważyć otwartej studzienki kanalizacyjnej. Ani się obejrzał, a już leżał na dnie głębokiego na dwa metry dołu…

Sam nie miał jak się wydostać. W tym nieszczęściu miał szczęście, bo usłyszał go pracownik PKP, robiący obchód. Bez zbędnej zwłoki powiadomił miejscowych leśników z Nadleśnictwa Waliły. Dołączyli do nich strażacy z grupy OSP z Gródka. Szybko podążyli na pomoc borsukowi.

Akcja trwa dosłownie chwilę, ale rekord pobił borsuk, który w sekundę zniknął wśród traw… Całość została jednak udokumentowana przez jednego z uczestników. Zobaczcie :-)