Trzysta zamiast czterech kilometrów

Trochę obawiałam się jechać gdzieś w pojedynkę, ale udało mi się namówić koleżankę. I tak, już na pierwszym roku studiów, wybrałyśmy się na autostopowy wypad do Francji. Zaraz potem zaczęłam jeździć sama (głównie za granicą), bo chciałam przełamać się z mówieniem po angielsku. Kiedy jest się samemu w obcym kraju, nie ma, że boli, zaczynasz mówić, bo musisz  – podkreśla Roksana Straszak, miłośniczka autostopowych podróży.

Podróżujesz już od dłuższego czasu. Przypomnij, jak zaczęła się twoja przygoda autostopowa?
Kilka ładnych parę lat temu w internecie przypadkiem trafiłam na temat autostopu i znalazłam ówczesną skarbnicę autostopowej wiedzy, czyli forum autostopik.pl. Poczytałam i stwierdziłam, że koniecznie muszę tego spróbować. Trochę obawiałam się jechać gdzieś w pojedynkę, ale udało mi się namówić koleżankę. I tak, już na pierwszym roku studiów, wybrałyśmy się na autostopowy wypad do Francji. Zaraz potem zaczęłam jeździć sama (głównie za granicą), bo chciałam przełamać się z mówieniem po angielsku. Kiedy jest się samemu w obcym kraju, nie ma, że boli, zaczynasz mówić, bo musisz. ;-) Najczęściej jeżdżę sama. Zdarzają się też wyprawy ze znajomymi lub poznanymi w drodze autostopowiczami.

Ile wypraw masz  już za sobą?
Ciężko powiedzieć, kilkanaście na pewno. Autostopem poruszam się także na co dzień, na krótszych trasach lub  kiedy chcę odwiedzić znajomych w innym mieście. Zresztą jeżdżę nie tylko w Polsce, ale i zagranicę. 

Zdarzyły Ci się jakieś nietypowe przygody?
Jest ich całe mnóstwo, głównie tych pozytywnych. Jedna z nich jest szczególna. Otóż, kiedy jechałam do Wielkiego Kanionu, potrzebowałam tylko krótkie, czterokilometrowej podwózki, aby dostać się do najbliższego zjazdu z autostrady. Zabrał mnie wtedy pewien Brazylijczyk, który jak usłyszał, że jestem z Polski, zaczął mi opowiadać o swojej byłej narzeczonej Polce, teściowej, itd. Rozmowa się rozwinęła i, niestety, zapomnieliśmy, że miałam dużo wcześniej wysiąść. Był już wieczór, plan podróży miałam wtedy mocno napięty, więc było widać, że się stresuję. Nie miałam nawet ze sobą namiotu, żeby gdzieś się przespać na uboczu. Pozostawała wizja spania na stacji benzynowej na autostradzie. Gdy Estevam zobaczył mnie zmartwioną sytuacją, stwierdził, że w sumie to chętnie się przejedzie do Kanionu, bo też nigdy nie był (a blisko nie było!). Także koniec końców miałam transport, dobre towarzystwo, nocleg w samochodzie, spokojne zwiedzanie Kanionu od rana oraz część dalszej drogi do Los Angeles, bo i tak było po drodze do jego domu. Kontakt mamy do dzisiaj na Facebooku. Autostop zamiast 4 km., wyniósł prawie trzysta kilometrów. :-)

Rozmawiała Anna Krzesińska.

O tym jak Lord Vader łapał stopa przeczytacie TUTAJ, a jak podróżuje się autostopem po Białorusi przeczytacie TU.