To zdjęcie burzy wywołało burzę w sieci i wygrało internety

Warszawski fotograf Radosław Paszkowski czekał na burzę, bo miała być wytchnieniem od upału. Tymczasem los sprawił mu niespodziankę – zrobił bowiem spektakularne zdjęcie burzy nad PGE Narodowym, które zachwyciło tysiące internautów.

W komentarzach pod fotografią, która zamieścił na swoim facebookowym profilu Fotomanufaqturrra nie kryją oni słów uznania. „Zjawiskowe”, „Coś niesamowitego”, „Wow”, „Genialne zdjęcie”, „Piękny strzał”, „Jest moc”, „Oniemiałam”, „Petarda” – to zaledwie kilka z setek komplementów . Co ciekawe, zdjęcie powstało dość przypadkowo. 

Miałem już dzisiaj nie dodawać zdjęć. Powiesiłem rewelacyjne z Placu Zamkowego i w tym momencie za oknem ulubionej miejscówki zaczął się spektakl. Jak zwykle najpiękniejsze błyskawice albo poza kadrem, albo przy zamkniętej migawce :> Jednak tym chyba nie wstyd się pochwalić? Sz.P. pt Burzę zapraszam do częstszych wizyt ;)) – wyjaśnił w podpisie pod zdjęciem.

Jak dodaje w rozmowie z reporterką WieleLiter.pl, czekał na burzę jako wytchnienie od upału.

– Fotografowanie błyskawic w ciągu dnia jest sporo trudniejsze i rzadko wychodzi. Ponadto nocą kontrast tła lepiej wydobywa wszelkie walory błyskawicy – wszystkie rozgałęziania są lepiej widoczne, a dramatyzm kadru jest większy. Zatem często burze w ciągu dnia po prostu odpuszczam. W tym przypadku jednak, widząc na radarze burzowym jak komórki burzowe mają zamiar połączyć się nad Warszawą, a i błyski nadchodzącej burzy nie są rachityczne, zdecydowałem się postawić statyw i zacząć fotografować. Oprócz samych błyskawic uwagę przyciągnęła „kotłowanina” widoczna na kadrze z prawej strony stadionu. To fragment tzw. downburst’u – niezwykle silnego prądu zstępującego połączonego z silnymi opadami. Tam zresztą niedługo potem połączyły się obie komórki burzowe – tłumaczy Radosław Paszkowski.

Co istotne, zdjęcie nie było specjalnie „podrasowane”, co zarzucało mu kilku hejterów.

Żadnej obróbki w Photoshopie na warstwach, klejenia paru kadrów w jeden czy innych retuszy. Jestem zwolennikiem starej szkoły – mniej więcej taki typ obróbki jaki mogłem kiedyś osiągnąć przy zdjęciach analogowych pod powiększalnikiem – jest podejściem „sportowym”. Wszelkie nowoczesne filtry – już nie. Zatem oczywiście pozwalam sobie po pierwsze na rozjaśnienie cieni i przyciemnienie świateł do mniej więcej poziomu postrzegania obserwatora, ponadto dla poprawy dramatyzmu poprawiam kontrast i ostrość. Staram się, aby to było wszystko – podkreśla nasz rozmówca.

Jak nadmienia, to zdjęcie dopiero teraz zostało zauważone, ale ma już trochę warszawskich burz w dorobku.

Uwielbiam Warszawę i fotografuję każdy motyw, który zagra mi w oku i duszy. Błyskawice, burze są idealnym dopełnieniem kadru. Dzieje się nie tylko na ziemi, ale i ponad. Czasami, jak w tym przypadku, temat przenosi się nad niebiosa i tym większą wtedy zdjęcie ma historię do opowiedzenia – podsumowuje z uśmiechem.

Wkrótce na WieleLiter.pl ukaże się rozmowa z Radosławem Paszkowskim.