Jabłko, które zdobyło świat

Jesień to pora roku, w której królują jabłka. Znajdziemy je na każdym targu. Są smaczne, zdrowe, jemy je na surowo, w sałatkach, robimy z nich pyszne ciasta i coraz chętniej sięgamy po cydr. Ale czy wiemy skąd pochodzi jabłoń? Czy została wyhodowana przez człowieka z jakiś dzikich odmian? Kiedy to się stało? I co niedźwiedzie mają do jabłoni? Odpowiedzi na te pytania mogłyby posłużyć do napisania scenariusza filmu sensacyjnego. Nie zabrakłoby w nim przygody, polityki, pasji oraz dramatu.

Ta historia zaczyna się w 1833 roku, kiedy niemiecko-estoński botanik Carl Friedrich von Ledebour jako pierwszy opisał dzikie jabłonie rosnące w Środkowej Azji i nadał im łacińską nazwę Malus sieversii, upamiętniając Johanna Sieversa, który odkrył te jabłonie w 1796 roku.

Kolejną ważną osobą w tej historii jest Nikołaj Wawiłow, rosyjski genetyk, urodzony w 1887 roku. Celem jego działalności naukowej było wykluczenie problemu głodu. Pracował nad nowymi, ulepszonymi odmianami zbóż, był cenionym naukowcem w ZSRR i na świecie, dyrektorem Instytutu Genetyki. Jego pasją było odkrywanie pochodzenia roślin uprawnych. Podróżował po całym świecie i zbierał do swojej kolekcji cenne nasiona. W ten sposób powstał w Leningradzie (obecnie Sankt Petersburg) pierwszy na świecie bank nasion. W 1929 roku podążał na mułach przez góry Środkowej Azji, chcąc dotrzeć do zachodnich Chin.

– Zarośla dzikich jabłoni rozciągały się na ogromnym obszarze wokół miasta (przyp. chodzi o Ałma-Ata w Kazachstanie) i na stokach gór, tworząc wszędzie prawdziwy las. W przeciwieństwie do małych, dzikich jabłek z Kaukazu, dzikie jabłka z Kazachstanu odznaczały się dużymi owocami, nie różniącymi się od odmian uprawnych. Był pierwszy września, czas gdy jabłka dojrzewają. Widzieliśmy na własne oczy, że znaleźliśmy się w nadzwyczajnym miejscu, z którego wywodzą się jabłka. … Niektóre z jabłek występujących w lesie były tak dobre pod względem jakości i wielkości, że mogłyby od razu trafić do uprawy w sadzie. … Uważamy, że zbocza Tienszan, są żywym laboratorium gdzie na własne oczy można zobaczyć, jak przebiega ewolucja – tak Nikołaj Wawiłow opisywał swoje wrażenia w w książce „Five Continents” (tłum. „Pięć kontynentów”).

Wawiłow do łagru, las do wycięcia

Niestety, nastały czasy stalinizmu, w których do głosu doszli przeciwnicy darwinizmu i genetyki. Trofim Łysenko, niewykształcony agronom, twórca pseudonaukowej teorii, w której zaprzeczał istnieniu genów, stał się niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie biologii. Krytyka „łysenkizmu” przez Wawiłowa doprowadziła do jego aresztowania w 1940 roku pod zarzutem udziału w organizacji szpiegowskiej. Został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na 20 lat łagru. Znalazł się jednak w więzieniu w Saratowie, gdzie zmarł z wycieńczenia w 1943 roku. Na skutek działań Łysenki ucierpiał też las jabłoni w Kazachstanie. Dziko rosnące drzewa były uważane za bezwartościowe i wycinane na drewno.

Na szczęście Wawiłow miał komu przekazać swoją wiedzę i pasję. Jego uczniem był Ajmak Dżangaliew. Jako piętnastoletni chłopiec, w 1929 roku, pilnował koni w czasie wyprawy Wawiłowa. To, że wielki uczony z Leningradu przyjechał tak daleko do Ałma-Aty, aby oglądać jabłka, zrobiło na nim ogromne wrażenie. Rozpoczął samodzielnie naukę, a następnie kontynuował ją jako uczeń Wawiłowa. Po służbie wojskowej w czasie II wojny światowej wrócił do Ałma-Aty, by przez kolejne 60 lat badać rodzimą florę. Również i on napotkał wiele przeciwności w swoich badaniach. Dwukrotnie, w roku 1960 i 1970, stanął przed sądem, pierwszy raz na skutek donosu studentów, że nie realizuje linii partii, za drugim razem został natomiast oskarżony o kradzież jabłek. W obu przypadkach po sfingowanym procesie został odsunięty od pracy naukowej razem z całą ekipą, a zgromadzony przez niego materiał badawczy był niszczony. Był jednak bardzo wytrwałym, pełnym zapału człowiekiem i uparcie prowadził pracę naukową. Odkrył wiele nowych gatunków roślin i wykazał, że od wielu z nich pochodzą rośliny uprawne. Opisał 57 odmian jabłoni występujących w górach Tienszan, z których 27 jest zupełnie dzikimi ekotypami, natomiast 30 naturalnymi hybrydami dającymi jadalne, smaczne owoce. Nie udało mu się jednak uchronić ukochanego lasu. Na stokach gór wokół Ałma-Aty powstawały hotele, domy mieszkalne i letniskowe. Do 1960 roku prawie 80% lasu zastało wycięte.

Wszystkie od tej jednej

O dzikich jabłoniach rosnących w górach Tienszan nie wiedział żaden z zachodnich uczonych. Dopiero po upadku Związku Radzieckiego dowiedzieli się oni o lesie jabłoni w Kazachstanie i poznali prace osiemdziesięcioletniego już Dżangaliewa. Od 1990 roku do Ałma-Aty ruszyły wyprawy z Plant Genetic Resources Unit w Nowym Jorku i Genewie. Kazachski uczony zaprowadził je w góry Tienszan, gdzie zobaczyli trzystuletnie jabłonie, o pniach grubych jak pnie dębów, wysokie na 30 metrów i rodzące zdrowe, smaczne jabłka. Rozmaitość owoców była ogromna, były kwaskowe i słodkie, małe i duże, zielone, żółte, różowe lub czerwone. Niektóre z nich nie różniły się wyglądem od obecnych odmian.

Phillip Forsline z USA i jego zespół oszacowali, że różnorodność genetyczna wszystkich odmian jabłoni na świecie stanowi mniej niż 20 procent genetycznej różnorodności jabłoni z lasu w Kazachstanie. Dzięki nowym metodom naukowym (genetyce molekularnei) na początku XXI wieku wykazano, że jest prawdą to, co przewidywał Wawiłow na podstawie obserwacji. Wszystkie jabłonie rosnące na świecie pochodzą od jabłoni z gór Tienszan! Stało się tak dlatego, że pierwsze, wczesne formy jabłoni istniały już kiedy miliony lat temu ruchy tektoniczne spowodowały wypiętrzanie się gór. Te „pra-jabłonie” przetrwały w górach Tienszan, które nigdy nie uległy zlodowaceniu i cały czas panowały w nich korzystne warunki dla drzew owocowych, nie tylko jabłoni, ale też orzechów, brzoskwini i moreli.

Wielka rozmaitość odmian jabłoni w lesie kazachskim powstała dzięki zapylaniu krzyżowemu przez miliony lat, a dostosowanie do trudnego klimatu spowodowało, że są one odporne na choroby oraz na warunki atmosferyczne. To, że wiele z nich ma smaczne, słodkie owoce być może zawdzięczamy niedźwiedziom brunatnym. Zaobserwowano, że niedźwiedzie wchodzą na drzewa i strącają jabłka, które chętnie jedzą przed zimą, w dodatku wybierają te najsłodsze. Sprawdzono, że pestki przechodzą przez przewód pokarmowy niedźwiedzi w nienaruszonym stanie i wszystkie z nich kiełkują, w dodatku młode rośliny od razu są wspaniale nawożone. Ponieważ dzieje się tak od wielu, wielu lat, nastąpiło naturalne wyselekcjonowanie smacznych, słodkich jabłek.

Rozprzestrzenianie jabłoni Sieversa na zachód następowało w różnym okresie i różnymi drogami. Na razie są to tylko hipotezy. Być może zabrały je ze sobą ludy pierwotne, które migrowały w cieplejsze rejony. Wiele wskazuje na to, że popularność jabłek w Europie zawdzięczamy kupcom z Jedwabnego Szlaku. Ich droga prowadziła przez góry Tienszan i zapewne zabierali jabłka ze sobą jako ciekawostkę, ale wykorzystywali je również jako paszę dla zwierząt. Na szlaku karawany kiełkowały nowe drzewka jabłoni. Drzewa rodzące najsmaczniejsze owoce ludzie przesadzali w pobliże domów.

Dostępne w Polsce

Obecnie uprawione odmiany jabłoni nie powstały w wyniku naturalnego krzyżowania, ale celowej działalności człowieka. Pula genetyczna hodowanych odmian jest ograniczona i dlatego różnorodność genotypu jabłoni z gór Kazachstanu jest niebywale cenna przy tworzeniu nowych odmian jabłek. Amerykańscy uczeni założyli sady jabłoni Malus sieversii w trudnych rejonach Ameryki Północnej. Służą one do prowadzenia badań i być może dzięki nim powstaną odmiany całkowicie odporne na choroby i pasożyty, co pozwoli uniknąć stosowania pestycydów w sadach.

Jabłoń Sieversa nadal jest zagrożona wyginięciem i chociaż jej materiał genetyczny jest zgromadzony w wielu miejscach na świecie, to szkoda by było, gdyby zniknęła ze swojego naturalnego środowiska. W 2010 roku 300 kilometrów od Ałma-Aty powstał Park Narodowy Ałatału Dżungarskiego, którego głównym celem jest ochrona dzikich drzew owocowych, będących protoplastami gatunków uprawnych. Część tego parku zajmuje las jabłoni Sieversa. Na wiosnę widok kwitnących drzew na stokach gór, a jesienią obsypanych owocami musi wprawiać w zachwyt.

Dla amatorów ciekawych odmian jabłoni mamy dobrą informację, sadzonki jabłoni Sieversa są do kupienia również w Polsce.

Główne zdjęcie: Peggy Greb, USDA Agricultural Research Service, zdjęcie pod tekstem: Antonina Zalewska.

ZOBACZ TAKŻE:

Targ w hangarach dla sterowców