Prosto z targu – listopadowy chaos

Nietypowa pogoda wprowadziła zamęt w ofercie warzywniaków i targowisk. Zwykle w listopadzie nie ma już świeżej zieleniny, pomidory mają smak plastiku, a chcąc jeść lokalne produkty koncentrujemy się na warzywach korzeniowych, dyni i kapuście. Tymczasem cały czas na targu kupimy piękne pęczki koperku, natki pietruszki i rzodkiewek, dorodną sałatę głowiastą, a nawet uda nam się znaleźć pomidory o smaku pomidorów.  Największą różnicę zauważymy w ofercie owoców. Królują w niej jabłka i gruszki, widać jeszcze późne odmiany śliwek, kupimy też żurawiny.

Listopad to również sezon na sadzenie drzew i krzewów. Wielu sprzedawców oferuje sadzonki drzew owocowych, orzechów, jeżyn i malin. Z roślin ozdobnych największy jest wybór sadzonek róż wielkokwiatowych.

Przypatrzymy się więc produktom typowym dla listopada. Są to przede wszystkim późnojesienne odmiany jabłek i gruszek. Najbardziej charakterystyczne jabłka to renety: szara i złota. Obie są bardzo starymi odmianami, najprawdopodobniej francuskimi, wyhodowanymi w jakimś ogrodzie klasztornym. Szara reneta jest wspaniała na kompoty, szarlotki i do suszenia, natomiast złota reneta ma charakter bardziej deserowy. Być może uda nam się znaleźć na targu koksy – starą angielską odmianę o słodkich, gruszkowych w smaku owocach. Nie jest ona łatwa w uprawie, ponieważ jest wrażliwa na mróz i choroby grzybowe, ale owoce uchodzą za jedne z najsmaczniejszych, więc nadal jest uprawiana.

Smaczne i aromatyczne

Amatorzy gruszek mogą teraz wybierać wśród wielu dostępnych odmian. Najpopularniejsze to konferencja i klapsa, warto jednak spróbować innych odmian. Do bardzo smacznych zaliczana jest komisówka, która miąższ ma bardzo gładki o silnym zapachu. Lukasówka to gruszka o zielonym owocu z lekkim, czerwonym rumieńcem, o lekko winnym smaku. Bonkreta Williamsa to właściwa nazwa gruszek występujących zwykle pod nazwą michałki. Są to żółte, średniej wielkości gruszki, o zwartym miąższu, bardzo smacznym i aromatycznym. Najstarszą odmianą, jaką możemy zobaczyć na targu, są bery. Najczęściej spotykamy berę Hardy’ego wyhodowaną we Francji w XIX wieku. Ze względu na ciekawy winny smak oraz soczysty owoc cały czas uprawiana jest w ogrodach przydomowych i amatorskich sadach. Nie znajdziemy jej w supermarketach, ponieważ źle znosi transport.

Listopad to miesiąc, w którym gospodynie tradycyjnie zaopatrywały się w ziemniaki na zimę. W mieście nie bardzo mamy gdzie je przechowywać, ale póki nie ma mrozu, możemy choćby na balkonie ustawić ładny kosz i mieć w nim zapas ziemniaków i warzyw. Przyspieszy nam to przygotowywanie obiadu i zachęci do jedzenia większej ilości dań warzywnych.

Kolor nie gra roli!

To, jaki rodzaj ziemniaków cenimy, zależy od rejonu kraju. W niektórych regionach za najlepsze uważane są ziemniaki o miąższu żółtym, gdzie indziej białym. W podziale na typy kulinarne kolor nie odgrywa jednak roli – chodzi przede wszystkim o zawartość skrobi. I tak najmniej skrobi ma typ A – sałatkowy. Te ziemniaki nie rozpadają się w gotowaniu. Typ B, ogólnoużytkowy, więc najpopularniejszy, to ziemniaki, które po ugotowaniu przy lekkim ucisku rozpadają się. Typ C, mączysty – to ziemniaki, które po ugotowaniu rozpadają się, a miąższ jest lekko suchy.
Typ A wykorzystamy głównie na sałatki, ale też nadaje się do zup. Typ B sprawdzi się w każdej roli. Typ C najlepszy jest na purée, placki, frytki i do pieczenia.

Z typu A udało mi się znaleźć na targu odmianę denar, typ B to na najpopularniejsze na straganach irys i irga oraz mniej znane belmonda i bellarosa, typ C to odmiany bryza i tajfun. Być może w innych częściach Polski spotkacie na targu zupełnie inne odmiany ziemniaków, bo jest ich bardzo dużo. W polskim rejestrze odnotowanych jest ponad sto odmian.

Tych oznaczeń nie zobaczymy na straganach – musimy zapytać sprzedawcę o rodzaj ziemniaka lub sprawdzić to w internecie. Natomiast zwykle jest zaznaczone, czy miąższ ziemniaka jest żółty.

Dwa dania, które chcę zaproponować, idealnie pasują na prosty, ale bardzo smaczny listopadowy obiad.

Kartoflanka z grzybami
Zupę tę można zrobić z każdego rodzaju grzybów leśnych lub pieczarek. Ja zrobiłam ją ostatnio z gąsek niekształtnych (inne nazwy to siwe lub szare), ponieważ wyróżniają się one tym, że po ugotowaniu pozostają chrupkie. Z podanych ilości otrzymamy cztery talerze zupy.
Składniki: Około 30 dag grzybów, 4 spore ziemniaki, marchewka, średnia cebula, łyżka masła, sól, pieprz, 2 łyżki posiekanego koperku, ewentualnie śmietana.

Posiekaną cebulę zeszklić na maśle. Grzyby oczyścić i umyć. W przypadku gąsek trzeba to zrobić wyjątkowo staranie, bo do kapelusza przylega piasek, ziemia i liście. Dobrze jest najpierw oczyścić je szczoteczką, a potem kilkakrotnie wypłukać. Pokroić grzyby w paseczki, ziemniaki w kostkę, a marchewkę w półtalarki. Podsmażoną cebulkę, grzyby, ziemniaki i marchewkę włożyć do rondla i zalać około jednym litrem wrzącej wody. Dodać sól i pieprz do smaku. Gotować na wolnym ogniu około pół godziny (ziemniaki i marchewka muszą być miękkie), w razie potrzeby w trakcie gotowania dolać trochę wody. Na talerzu zupę ozdobić koperkiem, ewentualnie również łyżeczką śmietany.

Pizza z gruszkami
Nie będę podawać przepisu na ciasto na pizzę, bo każdy, kto ją robi, ma swój wypróbowany przepis. Ważne, aby było to dość cienkie ciasto, bo inaczej przytłumi smak delikatnych składników. Ilość potrzebnych składników zależy od wielkości pizzy.

Składniki: dojrzałe, ale niezbyt soczyste gruszki, idealne są michałki, ser gorgonzola, słodka cebula, suszone kwiatki i listki lawendy.
Cebulę lekko zrumienić na maśle, dobrze jest nawet ją skarmelizować. Gruszki obrać i pokroić w cząstki, nie powinny mieć więcej jak centymetr grubości. Na cieście rozkruszyć ser, ułożyć na nim cząstki gruszki, zachowując między nimi około jednego – dwóch centymetrów odstępu. Między kawałkami gruszki rozłożyć cebulkę, a całość delikatnie posypać lawendą.
Do tego dania idealnie pasuje białe wino.

Antonina Zalewska

Inne części Prosto z targu znajdziecie tutaj.

ZOBACZ TAKŻE:

Listopadowe rekordy: 250 grzybów zebranych w ciągu godziny