Zamroczony warszawiak skończy w więzieniu?

Nie jest łatwo rozmawiać z (agresywnym) nietrzeźwym – wie to każdy kto podjął taką próbę. Troska o jego życie i zdrowie często spotyka się z agresją – konstatują warszawscy strażnicy miejscy. Pijany warszawiak nie był zadowolony, gdy mundurowi ośmielili się go zbudzić i postawić na nogi. Dzika furia zawładnęła jego umysłem i zaatakował funkcjonariusza. Kiedy odzyskał władzę nad umysłem, mocno się zdziwił.

Kilka dni temu w Śródmieściu strażnicy interweniowali widząc nietrzeźwego mężczyzny, który wtargnąwszy na jezdnię stwarzał zagrożenie dla siebie i innych. Słaniając się na nogach poruszał się w sobie tylko znanym kierunku, po czym dokonując nie lada wyczynu sforsował krawężnik i upadł na chodnik.

 Nie był zadowolony, gdy strażnicy ośmielili się go zbudzić i postawić na nogi. Dzika furia zawładnęła jego umysłem i popisał się kulturą na poziomie, jaki osiągnął lądując na trotuarze: czuł moc w sobie, choć ciało nie chciało go słuchać. Odmówił okazania dokumentu tożsamości, reagował agresją na wezwania funkcjonariuszy do podania danych personalnych, a w pewnej chwili zaatakował funkcjonariusza, tym samym dopuszczając się naruszenia nietykalności cielesnej. Na miejsce wezwano patrol policji, a  nietrzeźwy trafił do izby wytrzeźwień  relacjonują strażnicy miejscy z Warszawy.

Sprawę prowadzi teraz policja. Zgodnie z kodeksem karnym, kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.

ZOBACZ TAKŻE:

Spacer z psem zakończył się w areszcie

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa