Jeśli Cię spotka bieda jaka, ruszaj po pomoc do strażaka

Spokojnie Puszek, strażacy przyjechali i zaraz cię wyciągną – właściciel psa krzyknął w głąb studni, gdy na miejsce dotarł pierwszy zastęp oławskiej JRG. Strażacy zostali wezwani do czworonoga, który wpadł do studni o głębokości ok. 8 metrów i starał utrzymać się na powierzchni wody. Widać było, że jest już dość zmęczony – z relacji właściciela wynikało, że może znajdować się w studni już ponad pół godziny.

Najpierw wykorzystano dwa węże, aby dać pieskowi podparcie i jednocześnie chwilę odpoczynku. Zwierzak, niestety, po krótkim odpoczynku znowu zaczynał walczyć, pływać i próbować wejść po ścianie studni. Stało się jasne, że jedyną możliwością ratunku będzie zejście strażaka i wyciągnięcie pieska. Wykorzystano stojak oraz krążki i liny, a do zejścia w dół zgłosił się asp. Artur Wójcik. Sprzęt do ratownictwa wysokościowego nie jest często wykorzystywany. Tym razem był niezbędny, choć wykorzystany został do zejścia pod powierzchnię ziemi – relacjonują strażacy z Oławy.

Jak dodają, w studniach zawsze istnieje zagrożenie, związane z możliwością obecności niebezpiecznych gazów. Ratownik, w szelkach, podpięty do liny, miał ze sobą detektor wielogazowy Tetra 4. Urządzenie w sposób ciągły monitorowało otoczenie, ale nie pojawił się żaden alarm. Artur dotarł do psa, chwycił go i został bezpiecznie wciągnięty na powierzchnię. Strażacy przekazali wyziębione i wystraszone zwierzę, owinięte „folią życia” i kocem właścicielowi.

Trudno powiedzieć, jak zabezpieczony był otwór studni, ale z pewnością niewystarczająco. Najpierw oznaczyliśmy teren taśmą ostrzegawczą, a następnie upewniliśmy się że właściciel zabezpieczył właz drewnianymi deskami. Kolejne zdarzenie mogłoby nie zakończyć się szczęśliwie… – podsumowują oławscy strażacy.

Więcej zdjęć z akcji ratowniczej znajdziecie na stronie oławskiej straży pożarnej.

ZOBACZ TAKŻE:

Strażacy prowadzili długie i ciężkie negocjacje z… dwulatkiem!

Źródło KPPSP Oława