Nie porywaj młodych ptaków, one nie wypadły z gniazda

W ostatnich dniach strażnicy miejscy odbierają wiele zgłoszeń o młodych ptakach, które wypadły z gniazda i „uratowanych” przez mieszkańców. Poza nielicznymi przypadkami, kiedy pomoc funkcjonariuszy z warszawskiego Ekopatrolu rzeczywiście okazuje się konieczna zazwyczaj są to sytuacje, kiedy ludzie interweniować nie powinni, a nawet – nie mogą.

Jak tłumaczą stołeczni mundurowi, chodzi o młode ptaki, które dopiero uczą się latać. Mieszkańcom wydaje się, że wypadły z gniazda, tymczasem młode właśnie uczą się życia – pod czujnym okiem rodziców. Zabierając je z miejsca, w którym je znajdujemy – robimy im wielką krzywdę.

Maj i czerwiec to czas, kiedy młode ptaki uczą się latać. Właśnie w tym czasie strażnicy miejscy otrzymują najwięcej zgłoszeń dotyczących podlotów, które „wypadły z gniazda”.

To nieporozumienie – podkreślają strażnicy z Ekopatrolu z Warszawy. – Ptaki w tym czasie uczą się życia, poznają najbliższe otoczenie i zabieranie ich z miejsc, w których się znajdują przerywa naturalny cykl i często uniemożliwia młodym start w ptasią dorosłość. Wczesne opuszczenie gniazda przez podloty to element szkoły przetrwania. Im szybciej ptaki opuszczą gniazdo, tym mają większe szanse nauczyć się pod okiem rodziców prawidłowego rozpoznawania zagrożeń i właściwego na nie reagowania. Może się wydawać, że podloty są pozostawione same sobie, a jednak to mylne wrażenie. Dlatego nie „porywajmy” młodych ptaków! Zanim wezwiemy Ekopatrol do młodego ptaka albo zanim sami zdecydujemy się, aby takiemu maluchowi „pomóc”, zastanówmy się czy interwencja ludzi rzeczywiście jest konieczna – tłumaczą.

Kiedy więc potrzebna jest ingerencja człowieka?
– kiedy ptak ma widoczne obrażenia
– kiedy znajduje się w niebezpiecznym miejscu – można bardzo delikatnie go przenieść trochę dalej
– kiedy jesteśmy pewni, że całe gniazdo spadło.

Taki przypadek dotyczący całego gniazda, które zostało uszkodzone zdarzył się we wtorek 7 maja. Do warszawskiej straży miejskiej zadzwonił mieszkaniec i poinformował, że przy ulicy Orłowskiej znalazł gniazdo, które wcześniej zostało zaatakowane przez stado wron. Gniazdo – z pisklętami w środku – spadło na ziemię. Niestety, w pobliżu nie było rodziców, którzy mogliby zająć się młodymi. Na miejsce przyjechał Ekopatrol, który przewiózł maluchy do Ptasiego Azylu.

Tylko w tym roku strażnicy miejscy z warszawskiego Ekopatrolu odnotowali już prawie półtora tysiąca zdarzeń związanych z ptakami.

ZOBACZ TAKŻE:

Dlaczego nie wolno zabierać zwierząt z lasu

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa