Na amatorów mocnych wrażeń czeka niemiła niespodzianka

Mniejszy lub większy remont mieszkania, sprzątanie garażu, altanki lub piwnicy i zawsze ten sam problem – śmieci. Jak się ich pozbyć? Wydaje się, że obecnie nawet dzieci słyszały o PSZOK-ach (punkt selektywnej zbiórki odpadów), pojemnikach na odpady zmieszane, plastik, szkło, papier. Jednak zawsze znajdą się amatorzy mocnych wrażeń, którzy zamiast wybrać proste i legalne rozwiązanie, decydują się na wywożenie odpadów na tak zwane dzikie wysypiska śmieci. A właśnie w takich miejscach może czekać na nich niemiła niespodzianka, czyli fotopułapka.

– Czasami ukryta w imitacji budki lęgowej, czasami zagrzebana w kupce śmieci, zawieszona na drzewie, czeka. Gdy czujniki wykryją ruch, urządzenie doświetla teren w podczerwieni, szerokokątnym obiektywem wykonuje serię zdjęć i rejestruje film. Zarejestrowany materiał zostaje natychmiast zapisany na karcie pamięci i wysłany do urządzenia odbiorczego. Następnie do pracy przystępują strażnicy. Po nitce do kłębka i prędzej czy później do drzwi śmieciarza zapuka patrol straży miejskiej. Sprawca może być ukarany mandatem karnym w kwocie do 500 złotych. Przysługuje mu też prawo odmowy przyjęcia mandatu, wówczas sprawę rozstrzyga Sąd Rejonowy w Świdnicy. Oczywiście, musi również uprzątnąć śmieci – podkreślają strażnicy miejscy ze Świdnicy.

Jak dodają, ostatni przypadek „schwytania” śmieciarza na gorącym uczynku miał miejsce pod koniec kwietnia. Przez kilka dni trwały czynności wyjaśniające. Na początku maja sprawca został ukarany mandatem karnym w kwocie 500 złotych.

– Trudno zrozumieć dlaczego nadal spotykamy się z takimi sytuacjami, skoro całkiem legalnie można pozbyć się śmieci. Fotopułapki nadal czekają na tych, którzy notorycznie zaśmiecają miasto –  podsumowują świdniccy strażnicy.

ZOBACZ TAKŻE:

Ile produkujesz śmieci? Sprawdzisz na kalkulatorze

Fot. źródło straż miejska Świdnica