„Ptak wredny” zaraz nas opuści. Wróci dopiero wiosną

Nazywany jest też hajstrą, bagiem, szostem lub bocianem śniadym, zaś mieszkańcy Lasów Janowskich nazywali go niegdyś jajosem. W ludziach budził zawsze odczucia przeciwne niż jego „przynoszący dzieci” biały kuzyn. Mowa o bocianie czarnym.  Połowa sierpnia to ostatni czas, kiedy można je zaobserwować w terenie.

–  W górskich okolicach uważano nawet, aby nie błąkał się zbyt blisko domostw, bo może rzucić urok albo… „przynieść murzyna”. Uważany za „ptaka wrednego”, podobnie jak kruk wróżącego zło, nie cieszył się więc ludzką przyjaźnią. Zresztą on sam najczęściej stroni od siedzib ludzkich, budując gniazda w leśnych ostępach –  wyjaśnia Edward Marszałek, rzecznik prasowy RDLP w Krośnie. 

Jak dodaje, ptakiem, który także znajdują w podkarpackich lasach swoje miejsca gniazdowania, a wkrótce nas opuści jest też orlik krzykliwy. To jeden z większych ptaków drapieżnych, którego populacja od lat na Podkarpaciu, gdzie znajduje on doskonałe warunki bytowania, utrzymuje się na stabilnym poziomie. W 2005 r. szacowano, że na terenie Beskidu Niskiego żyje średnio 10 par na 100 kilometrów kwadratowych, co oznacza, że jest to największe zagęszczenie w Europie. 

– Ochrona tych gatunków na obszarach leśnych polega na tworzeniu wokół gniazd stref ochronnych. Dla orlika krzykliwego to obszar o promieniu do 100 metrów od gniazda, zaś dla bociana czarnego do 200 metrów i jest to swego rodzaju rezerwat ścisły, gdzie przez cały rok obowiązuje zakaz wstępu dla osób postronnych, a w drzewostanie nie wolno dokonywać żadnych zmian –  podkreśla Edward Marszałek.

Więcej informacji o tych fascynujących ptakach znajdziecie na stronie lasy.gov.pl