Zadzwonił po policję twierdząc, że został napadnięty przez straż miejską

Za naruszenie zakazu parkowania grozi stuzłotowy mandat, za naruszenie nietykalności funkcjonariusza – można spędzić w więzieniu nawet trzy lata. Jak podkreślają mundurowi z Warszawy, kierowca renaulta, który nieprawidłowo zaparkował przy ulicy Obozowej na mandat się nie zdecydował. A było to tak…

Kilka dni temu warszawscy strażnicy miejscu udali się w rejon ulicy Obozowej, gdyż otrzymali informację o nieprawidłowym parkowaniu. Na miejscu zastali między innymi samochód należący do firmy kurierskiej, zaparkowany w strefie obowiązywania znaku B-36 z tabliczką T-24. Do samochodu zbliżał się właśnie mężczyzna ubrany w firmowy strój, strażnik poprosił więc, by przeparkował pojazd, bo w tym miejscu zatrzymywać się nie wolno.

Kierowca odrzekł, że jemu właśnie wolno i samochodu nie przestawi. Strażnik zapowiedział więc, że jeśli tego nie zrobi, zostanie ukarany mandatem. W odpowiedzi usłyszał „Sam sobie ten mandat wystaw”. Upewniwszy się, że buńczuczny mężczyzna jest kierowcą nieprawidłowo zaparkowanego samochodu, strażnicy poinformowali go, że popełnił wykroczenie i poprosili o okazanie prawa jazdy. Ten jednak odmówił i wsiadł do samochodu. Widząc, że mężczyzna włącza silnik, jeden ze strażników nakazał unieruchomienie samochodu i stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy – relacjonują strażnicy miejscy z Warszawy. – Kierowca ruszył z miejsca, a stojący w otwartych drzwiach samochodu strażnik, bojąc się potrącenia, wskoczył na stopień furgonetki i przytrzymując się kierownicy usiłował wyjąć kluczyki ze stacyjki. Mężczyzna szarpiąc się z funkcjonariuszem próbował wyłamać mu palce i wypchnąć go z samochodu. Po trzykrotnej próbie odjechania widząc, że nie uda mu się pozbyć strażnika, zatrzymał pojazd, wysiadł z samochodu i… zadzwonił po policję twierdząc, że został napadnięty przez straż miejską.

Przybyła na miejsce policja wylegitymowała kierowcę, po czym przewiozła go na komisariat przy Żytniej, stawiając zarzuty naruszenia nietykalności funkcjonariusza na służbie. Grozi za to do trzech lat więzienia.

Wpadł pod samochód, a ze szpitala trafił wprost do policyjnej celi

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa