Nielegalna ferma wielorasowych psów i kotów pod niemiecką granicą

W małej gminie Gubin niedaleko granicy z Niemcami niespodziewanie pojawiła się Niemka z kilkuset psami i kotami. Upchane w hangarach, rozmnażające się niekontrolowanie. Niektóre pogryzione i poranione. Kobieta kilka miesięcy wcześniej odwiedziła gminę twierdząc, iż chce założyć w Polsce schronisko i prosiła o znalezienie terenu.

Pierwsza w Polsce ogromna ferma produkująca wielorasowe psy i koty została odkryta w gminie Gubin tuż przy granicy z Niemcami. Organizacje społeczne połączyły siły z urzędnikami gminy, policją, strażą graniczna i Powiatowym Inspektoratem Weterynaryjnym z celu udzielenia pomocy najbardziej potrzebującym psom i kotom. Skala tej nielegalnej fermy jest ogromna to około 400 zwierząt. Teren jest duży i trudny, a właścicielka potrafi upychać zwierzęta wszędzie, w tym w łazienkach, barakach czy przyczepach.

– Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy i zapewniamy Was że Wy również. Zastanawialiśmy się: czy mamy do czynienia ze zbieraczką i rozmnażaczką zwierząt? Czy ze sprytną kobietą zarabiającą duże pieniądze na rozmnażaniu zwierząt? Nie słyszeliśmy o czymś takim wcześniej. Zacznijmy od początku: W małej gminie Gubin niespodziewanie pokazała się kobieta narodowości niemieckiej ze swoimi 400 psami i kotami. Upchane w hangarach, rozmnażające się niekontrolowanie. Niektóre pogryzione i poranione – informują przedstawiciele SORZ Animal Rescue Polska. – 8 listopada dostaliśmy przerażające doniesienie o 200 psach z nielegalnego przemytu, przebywających na terenie Polski blisko granicy z Niemcami. Zgłoszenie dotyczyło obywatelki Niemiec, posiadającej szacowaną liczbę ok. 200 psów wielorasowych i kilkudziesięciu kotów, która wraz ze swoimi zwierzętami pojawiła się niespodziewanie na terenie gminy Gubin zajmując teren należący do niemieckiej spółki, której właściciel zapadł się pod ziemię. Kobieta kilka miesięcy wcześniej odwiedziła gminę twierdząc, iż chce założyć w Polsce schronisko i prosiła o znalezienie terenu. 9 listopada stawiliśmy się na miejscu wraz z: wójtem gminy Gubin Zbigniewem Barskim, urzędniczką gminny Agnieszką Karykowska, lekarz wet. Katarzyna Momot, panią tłumacz, lek. wet Ewa Szybowska powiatowy lekarz weterynarii, lek.wet Ryszard Połozowski zastępca powiatowego lekarza weterynarii.

Interwencja trwała do wczesnych godzin porannych 10 listopada. Zabrane zostały psy potrzebujące natychmiastowej pomocy oraz szczeniaki. Nie wiadomo czy wszystkie udało nam się odszukać, gdyż „właścicielka” próbowała ukrywać szczeniaki.

– W tej chwili po zabezpieczeniu zwierząt które potrzebowały natychmiastowej pomocy wracamy do Gubina walczyć o resztę która tam przebywa. Smród amoniaku i odchodów jest nie do wytrzymania. Potrzebujemy wsparcia, bo pojechaliśmy za ostatnie pieniądze. Wolontariuszka pożyczyłam nam 300 złotych na benzynę abyśmy mogli wrócić do Warszawy. Teraz zaczną się koszty , lekarze weterynarii, karma, transporty…… pomóżcie nam wyjść w dołka i pomóżcie nam stawać w obronie tych zwierząt. Zostało tam 400 psów i nieznana ilość kotów. One maja tylko nas …..i Was. Pomóż nam ratować zwierzęta z tej fabryki! – apelują przedstawiciele SORZ Animal Rescue Polska.

Bieżącą relację znajdziecie na na facebook.com/sorzarp .Zbiórka znajdziecie zaś na ratujemyzwierzaki.pl/fabryka-zwierzat