Kobieta jest źródłem wszelkiego zła (?)

W mężczyznach, domniemanych władcach świata, kobiety od wieków wzbudzają niepewność. Do tego stopnia, że powstało XV-wieczne dzieło „Młot na czarownice”, które stało się pretekstem do palenia ich na stosie. Mamy zatem do czynienia ze swoistym paradoksem. Z jednej strony mężczyźni nadają kobietom cechy boskie, jak Najświętszej Marii Pannie, a z drugiej podejrzewają je o najgorsze.

Czy to jednak nie zastanawiające, że czarownicą mogła być tylko kobieta? Pytanie to stawia piszący pod pseudonimem Adam Lard, autor książki „Institor. Kto pierwszy podpali stos…”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Fabuła Fraza. Czarownica jest wyrazem rodzimym, polskim, pojawiającym się już w tekstach z XV w. To białogłowa czyniąca czary. To właśnie płci pięknej przez szereg stuleci przypisywano skłonność do zła, a historyczne dzieło „Młot na czarownice” dominikanina i inkwizytora Heinricha Kramera, zwanego także Institorem, to najlepszy przykład postrzegania kobiet w dawnych czasach. Jak dodaje Adam Lard, autor, którego nie ma: Nawet w bajkach dla dzieci czarownice dosiadają mioteł, żeby się chociaż na chwilę uwolnić od swoich demonicznych natręctw. Czyli, zdaje się od dziecka wiemy, że prawdziwe szczęście daje bycie wiedźmą. Małgorzata, ta od Mistrza, też staje się dopiero wolna i szczęśliwa, jak ulatuje przez okno. Ciekawe, że mężczyźni nigdy na miotle nie latają. Preferują raczej wieprza, kota, w ogóle zwierzęta. Miotła okazuje się atrybutem demona kobiet. W zasadzie normalne, że miotła.

Powieść inspirowana życiem

O inkwizycji powstało wiele dzieł, głównie naukowych, nakręcono sporo filmów. Jednakże „Institor” to pozycja nietypowa z kilku powodów. Po pierwsze, fabularyzowana opowieść oparta na życiorysie historycznej postaci z XV w., przeplata się z losami fikcyjnego, współczesnego nam bohatera Jana, który zatraca się bez reszty w studiowaniu faktów z życia słynnego inkwizytora. Ile z historycznego Kramera w Kramerze z powieści? Autor odpowiada: Tyle, ile z jego życiorysu mogłem instrumentalnie wykorzystać. Tak naprawdę o samym życiu Institora nie napisano niczego ważnego. W osiemdziesięciu procentach zbudowałem Kramerowi życiorys.
Jednakże z pozostałych dwudziestu procent, autor uczyni kamień węgielny powieści, co stało się idealnym pretekstem i kontekstem do opowiedzenia w przystępny sposób o mechanizmach działania zła, zmian(?) w postrzeganiu i traktowaniu kobiet na przestrzeni wieków oraz przedstawienia wnikliwego studium psychiki zbrodniarza.

Po drugie, książka ta przepleciona jest intrygą kryminalną, niczym z „Imienia Róży” Umberto Eco czy „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna. Trup w pewnym momencie ścieli się gęsto, a chęć odkrycia tajemnicy wciąga nie tylko głównego bohatera, ale również czytelnika. Ten, wraz z Janem Gutmanem, bada z determinacją losy inkwizytora i poszukuje nieznanego rękopisu, ostatniego dziennika dominikanina ojca Kramera.

Po trzecie, autor daje czytelnikom unikatową szansę dogłębnej obserwacji czasów inkwizycji i palenia kobiet na stosach w towarzystwie najsłynniejszego z inkwizytorów – żyjącego na przełomie XV i XVI w. Heinricha Kramera. To sprawia, że w trakcie lektury na myśl przychodzą nam pytania dotyczące roli kobiet w społeczeństwie na przestrzeni wieków, słuszności padających oskarżeń i wyroków śmierci, pytania o nasze własne przekonania, wartości oraz drzemiący w nas pierwiastek zła.

Każdy, nawet jeśli to incydenty, potrzebuje bycia złym. Zło pod każdym względem jest atrakcyjniejsze niż dobro, dlatego tak pociąga – mówi Adam Lard.

Pamiętaj, to diabeł!

Inkwizycja i obranie sobie kobiet za cel nie były decyzją ad hoc. Od wieków bowiem kobiety, uznawane były za istotę niższą. Już nauczający w XIII wieku Tomasz z Akwinu, pisał o kobiecie jako pomocy w płodzeniu, która pełni pożyteczną rolę w gospodarstwie domowym. Twierdził, że zarodek płci męskiej staje się człowiekiem po 40 dniach, zarodek żeński zaś po 80 dniach. Dziewczynki, jego zdaniem, powstają z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów.

Kramer z „Institora” przywołuje także szereg innych opinii na temat kobiet, kształtujących poglądy rzeszy ludzi, w tym również jego samego. Do tego (o ironio jedynie męskiego!) grona zalicza m.in. św. Augustyna, za którym powtarza, że „kobieta jest istotą pośrednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyźnie”, papieża Piusa II, który przestrzegał: „Kiedy widzisz kobietę, pamiętaj, to diabeł! Ona jest swoistym piekłem!” oraz Jana Chryzostoma , który dodaje, że kobiety „są przeznaczone głównie do zaspokajania żądzy mężczyzn”.

W skutek tego Kramer 10 listopada 1483 roku, jako inkwizytor i dominikanin, udaje się na audiencję do papieża i apeluje o uznanie przewinień czarownic za winy prawdziwe, a co za tym idzie, podlegające sądowi i skazaniu. Zrazu niechętnie, papież godzi się na zaproponowany przez Kramera eksperyment, o ile nie zagrozi on jedności Kościoła. Niemniej, jak dodaje papież: „Mój drogi, przecież czarownic nie ma. Sami je stworzyliśmy, by skuteczniej walczyć z herezją, zagrażającą jedności Kościoła. Czarownice istnieją jedynie jako wytwór naszej imaginacji. Zastanów się nad tym, co mówię. Nie trzeba nam nowych ofiar. Na końcu swojego ziemskiego życia, prosząc o odpuszczenia, widzę to lepiej niż kiedykolwiek wcześniej”. Tym papieżem jest Sykstus IV, znany szerszemu gronu z tego, że wybudował kaplicę, zwaną od jego imienia sykstyńską.

Kramer przystępuje do stworzenia dzieła, w którym spisuje znane sobie przypadki czarownictwa oraz formy tortur wykorzystywane podczas przesłuchań (przytoczone techniki torturowania, po wielokroć stosowane podczas śledztwa, po dziś dzień przyprawiają o ciarki). Niestety, Sykstus umiera, stąd efekt pracy inkwizytora trafia do rąk Innocentego VIII, który zezwala Kramerowi na stosowanie całej mocy inkwizycji w celu wytępienia czarownic.

Płeć zła

Jak to możliwe, że tego typu praktyki miały miejsce? Dlaczego człowiek z powodu takich lub innych paranoi jest w stanie czynić okrutne rzeczy drugiemu człowiekowi, w tym konkretnym przypadku kobiecie? I dlaczego to właśnie, pozornie bezbronne kobiety padły ofiarą inkwizycji?

– Kobieta, to wcielony diabeł. Zło, które z „ziobra” Adama rozlało się na świat. Co się w tej materii, w jej rozumieniu zmieniło przez tych pięćset lat? Na moje oko nic. Hipokryci tylko udają, że wierzą w tzw. równouprawnienie. Role społeczne zostały rozdane dawno temu. Każda próba kwestionowania tego stanu, to atak na instytucje czerpiące z tego stanu zysk – twierdzi autor „Institora”. – Są czarownice i czarownicy. Człowiek w ogóle ma taką niebywałą skłonność do stwarzania rzeczywistości, żeby ją następnie kwestionować – dodaje.

Pytania rzucone niczym kamienie

Fakt, że oświeceni ludzie, w tym ludzie Kościoła, uwierzyli w czarownice latające na miotle, wzbudza wiele wątpliwości i pytań. Stąd autor na tym przykładzie sięga głębiej i szuka podstaw zła płynącego z człowieka, jednostki, nie zaś instytucji Kościoła samej w sobie.

– Ja bym bardzo chciał, chciałem, żeby ta książka chociaż trochę była uniwersalna. Żeby to samo można było opowiedzieć, używając całkiem innej scenografii – wyznaje Lard.

Ci, którzy to zrobili, nie chcieli, aby wróciła do świata żywych

Fot., źródło Newseria.pl/Biuro Prasowe