Grafficiarz zadzwonił do straży miejskiej, aby odzyskać „fanty”

W pewnej amerykańskiej komedii sprzed lat przedstawiono społeczeństwo, w którym wszyscy, niezależnie od konsekwencji, mówią prawdę. Są już pierwsze oznaki, że ta tendencja przeniosła się do Polski. Przykładem tego jest interwencja w Warszawie dotycząca pewnego grafficiarza.

Takie zachowanie w znacznym stopniu ułatwiłoby pracę straży miejskiej i policji – podkreślają stołeczni mundurowi.

W trakcie jednej z kontroli okolic Mostu Północnego warszawscy funkcjonariusze VI Oddziału Terenowego zauważyli 11 stycznia ok. godz. 4.30 młodego mężczyznę, który malował sprayem po ścianie filaru.

– Na widok zbliżającego się radiowozu mężczyzna uciekł w zarośla. Strażnicy zauważyli, że przy filarze stoi czarna turystyczna torba, w której znajdują się puszki z farbą i zeszyt z wzorami rysunków. Funkcjonariusze zabezpieczyli torbę i odjechali. Po kilku minutach mężczyzna zadzwonił na telefon alarmowy 986 mówiąc, że strażnicy zabrali jego torbę oraz, że… czeka na jej zwrot na pobliskim przystanku. We wskazanym przez zgłaszającego miejscu funkcjonariusze zastali 19-letniego młodzieńca. Twierdził, że jest właścicielem torby, ale to nie on malował. Jednak ubrudzone farbą ręce i ubranie nie przekonały strażników – podkreślają warszawscy mundurowi.

Wezwano patrol policji, któremu przekazano sprawcę dewastacji mostu. Policjanci zbadają czy mógł on być sprawcą kilku „malarskich dzieł” zgłoszonych tej nocy na Tarchominie.

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa