Pijany przyjechał autem na komendę, bo chciał się poskarżyć. Teraz ma spore kłopoty

Kilka minut po północy w komendzie policji na warszawskim Mokotowie pojawił się pijany 28-latek. Chwilę wcześniej mężczyzna zaparkował na wysepce, na środku jezdni przed budynkiem, ponieważ czym prędzej chciał zgłosić, że został uderzony przez innego mężczyznę w twarz na imprezie. Teraz to właśnie on ma poważne kłopoty.

Jak informują policjanci, mężczyzna był poruszony faktem, że był na spotkaniu towarzyskim, na którym pił alkohol nieznany mu mężczyzna uderzy go w twarz. Zgłaszający miał lekkie zaczerwienienie dolnej wargi. Żadnych innych obrażeń.

Policjanci wytłumaczyli, że mogą od niego przyjąć zawiadomienie, kiedy będzie trzeźwy, ale on stwierdził, że nie będzie nic składał. Nie jest zainteresowany oficjalnym zgłoszeniem. Przyjechał na komendę samochodem, ponieważ chciał się po prostu poskarżyć. Funkcjonariusze zapytali, gdzie ma samochód. Wówczas mężczyzna wskazał forda zaparkowanego na środku ulicy na powierzchni wyłączonej z ruchu. Wobec takiej sytuacji policjanci zbadali stan trzeźwości 28-latka. Alkometr wykazał, że miał ponad jeden promil alkoholu w wydychanym powietrzu – informuje asp. szt. Robert Koniuszy z warszawskiej policji. 

Mężczyzna stracił już prawo jazdy. Natomiast po jego samochód przyjechał trzeźwy ojciec. Teraz o dalszym losie pijanego kierowcy zadecyduje sąd. Grozi mu kara do dwóch lat więzienia.

Zapomniał, że jest pijany i “wydmuchał” sporo alkoholu

Fot. ma charakter poglądowy, źródło policja.gov.pl