Różowi niewolnicy w tropikach

Podcięte skrzydła, czyli jak zniewolić zwierzę, aby stanowiło atrakcję turystyczną, a jednocześnie dać mu złudne poczucie, że jest wolne?

Aruba to karaibska wyspa, która słynie z pięknych plaż. Biały piasek, turkusowa woda i brodzące w wodzie różowe flamingi. Takie obrazki pokazują się każdemu kto będzie chciał znaleźć informacje o tym tropikalnym miejscu.

– Od kilku lat karaibskim światem Instagrama rządzą właśnie zdjęcia z flamingami. Selfie z różowymi ptakami w rajskiej scenerii jest totalnym “must have” na instagramowym feedzie. Celebryci i blogerzy chętnie karmią flamingi i pozują uśmiechnięci do zdjęć. Dzielą się uroczymi zdjęciami ze światem, zbierając tym samym masę serduszek i komentarzy. Czy komuś z nas, widząc taki obrazek po raz pierwszy, przyjdzie do głowy, że stoi za tym okrutny proceder? Flamingi przecież chodzą sobie wolno, brodzą w słonej wodzie w poszukiwaniu pokarmu. Nic nie wzbudza naszego niepokoju. A jednak powinno. Flamingi tylko chodzą. Nie latają. Nie mogą, ponieważ mają regularnie podcinane skrzydła. Zostały uwięzione w tym miejscu, choć nikt nie zamknął ich w klatkach. Nie odlecą i do końca swoich dni będą stanowić “atrakcję turystyczną” i pozować do zdjęć w mediach społecznościowych – informuje ekipa blogu Świadome Podróżowanie.

Jak dodają, zniewolone flamingi żyją na prywatnej wyspie Renaissance Private Island, należącej do hotelu Renaissance Aruba. Właściciele obiektu nie widzą nic nieetycznego w trzymaniu tam tych zwierząt. Twierdzą także, że krzywda im się nie dzieje. Flamingi są zadbane, lgną do ludzi, którzy je karmią i nie boją się absolutnie nikogo. A jednak. Przez cały proceder podcinania skrzydeł, flamingi nie mogą zachować swojego naturalnego rytmu życia. Nie mogą migrować zgodnie ze swoją prawdziwą naturą. Są tu trzymane na siłę, ale tak, aby nie wyglądało to źle, a sprawiało wrażenie sielskiego życia na tropikalnej wyspie.

– Hotel Renaissance Aruba zapewnia swoim gościom nielimitowany dostęp do obcowania z flamingami. Chętnych na zobaczenie różowych ptaków nie brakuje. Jeśli nie zatrzymaliśmy się w hotelu to za możliwość oglądania flamingów hotel skasuje nas 110$ od osoby. Nie ma możliwości wcześniejszej rezerwacji. Aby zobaczyć różowe ptaki, trzeba przyjść wcześnie rano i mieć nadzieję, że w hotelu nie ma pełnego obłożenia i będzie można po uiszczeniu opłaty popłynąć na prywatną wyspę. Miejsc dla gości spoza hotelu jest zaledwie 15. Wszystko to owiane jest otoczką glamour i okraszone szczyptą emocji. Wiadomo – kto pierwszy, ten lepszy, a przecież nie każdemu się uda danego dnia zapozować do zdjęcia z różowymi ptakami, które jedzą nam z ręki… – podkreśla ekipa blogu Świadome Podróżowanie.

Dlaczego flamingi z Flamingo Beach na Arubie nie mają różowego życia?

  • Flamingi nie żyją naturalnie na Arubie. Na wyspę zostały sprowadzone przez właścicieli hotelu Renaissance Aruba z Wenezueli.
  • W naturalnym środowisku flamingi migrują i, w zależności od pory roku zakładają kolonie w różnych lokalizacjach. Te mieszkające na Flamingo Beach nie migrują nigdy, bo nie mają jak.
  • Umiejętność latania to dla flamingów część ich życia. Nagłe pozbawienie ptaka tej funkcji jest dla niego traumatycznym przeżyciem.
  • Ptaki z natury są przystosowane do lotów. Ich budowa zewnętrzna i wewnętrzna nie jest przypadkowa. Ich układ pokarmowy, oddechowy czy rozrodczy są ewolucyjnie przystosowane do latania.
  • Lot związany jest z poczuciem bezpieczeństwa zwierzęcia, jeśli czuje się zagrożone to odlatuje. Flamingi na Arubie nie mają takiej możliwości, co może skutkować życiem w stresie (czego jednak nie wiemy, bo trzeba by to było zbadać).
  • Na Flamingo Beach ptaki dokarmiane są przez turystów, co nie występuje w naturalnych dla nich warunkach. Tym samym zatracają powoli zdolność do zdobywania pokarmu.
  • Flamingi to dzikie zwierzęta. Fakt, że nie boją się ludzi i chętnie do nich podchodzą powinien dać nam do myślenia.
    Sam proceder podcięcia skrzydeł może nie wydawać się zły, bo przecież to nie boli, a lotki podcina się także kurom, aby nie uciekły z zagrody.

–  Problemem są konsekwencje związane z pozbawieniem ptaków możliwości lotu. Trzymanie “na siłę” dzikich zwierząt na małej powierzchni przez okrągły rok nie należy do etycznych zachowań. Bo powiedzmy sobie szczerze. Czy mając naturalną zdolność latania będziemy szczęśliwi, jeśli ktoś poprzez podcięcie nam skrzydeł zechce nam to odebrać? Odebranie ptaku możliwości lotu jest tak samo bestialskie, jak odebranie człowiekowi możliwości funkcjonowania w jego naturalny sposób. Dlatego też czy trzymanie flamingów w niewoli jest warte pięknej fotki na Instagram – pyta ekipa blogu Świadome Podróżowanie.

źródło grafiki: https://www.facebook.com/swiadomepodrozowanie złożonej ze zdjęć z https://stayclosetravelfar.com.