Jak nie zwariować z rodziną w domu

Skuteczne godzenie prowadzenia domu, pracy zdalnej z edukacją zdalną dzieci to obecnie zadanie, z którym próbuje sobie poradzić wiele polskich rodzin. Czasem wymaga to od nas bardzo dobrej organizacji, elastyczności i umiejętności wypracowania kompromisu. Jak w tym natłoku obowiązków znaleźć jeszcze chwilę dla siebie?

O swoich doświadczeniach i sposobach radzenia sobie z tą sytuacją opowiada Agnieszka Chomicka Bosy – mama Zuzi i Julka, nauczycielka, trenerka edukacyjna i edukatorka w Centralnym Domu Technologii, współpracuje z programem Samsung CyfrOFFy kONtakt.

Jestem od dwóch tygodni, czyli od czasu ogłoszenia społecznej kwarantanny, w domu z dwójką dzieci i mężem. W tym czasie pracuję zdalnie (tzw. home office), a moje dzieci mają zdalne nauczanie. Syn, ponieważ jest w pierwszej klasie, mniej korzysta z urządzeń cyfrowych przy realizacji lekcji. Córka jest w ósmej klasie. Przed nią egzaminy. Dostaje ogrom zadań z różnych przedmiotów. Ma poczucie, że pracuje dużo więcej, niż wtedy, gdy chodziła do szkoły. Są momenty, gdy brakuje nam urządzeń cyfrowych oraz przestrzeni mieszkalnej, aby obsłużyć potrzeby edukacyjne dzieci i sprostać sytuacjom łączenia zdalnego z ”pracą”. Pojawia się frustracja, złość, czasami kłótnie. Na emocje związane  z działaniem mikrokosmosu rodzinnego, nakłada się niepokój o to, co na zewnątrz: kolejne obostrzenia w kwarantannie, kolejne dane GIS-u.  Sytuacja nie jest łatwa emocjonalnie. Czujemy, że zapasy energii, empatii uchodzą z nas jak powietrze z wypuszczonego balona. Jak nie zwariować?  Jak sobie pomóc?

 

Zwolnij.

 

Złap oddech.

 

Wykorzystaj możliwości, które daje TEN CZAS.

 

Doceń.

 

Specyfika mojej pracy pozwala mi na połączenie jej z czasem, który mogę dać też swoim dzieciom. Próbujemy więc razem tworzyć „śmieciowe” narzędzia dydaktyczne. Bawimy się matematycznie wykorzystując nakrętki po butelce i opakowania po jajkach, tworzymy wyrzutnie i inne dziwne rzeczy z tego, co mamy pod ręką. Odkrywamy na nowo stare gry planszowe, odkurzamy te zapomniane. Śmiejemy się do rozpuku, bo w popularnej grze Dixit Zuzia jest dość przewidywalna w swoich skojarzeniach, a ona się tym frustruje, że my „już wiemy, o co chodzi”.  Zaczynamy wypracowywać rodzinny system dzielenia się sprzętem cyfrowym tak, aby każdy miał W MIARĘ DOBRE warunki do tego, żeby połączyć się z nauczycielem lub odbyć wideokonferencję ze swoim zespołem projektowym. Jest łatwiej, bo po dwóch tygodniach oczekiwania, co do komfortu odbywania takich połączeń znacznie spadają.  Pomagamy sobie. Mąż pomaga mi. Gdy mam ważne spotkanie online, on staje na głowie, aby w mieszkaniu było w miarę (to słowo jest tu kluczowe) cicho, aby osoba, z którą prowadzę rozmowę, nie musiała przysłuchiwać się kłócącemu,  a czasami bijącemu się rodzeństwu.  Pomaga też córce z zadaniami lekcyjnymi (chemia i chiński są dla mnie tożsame znaczeniowo). Dzisiaj z synem zrobili bociana z talerzyków papierowych. Syn chciał pochwalić się nim dzieciom z klasy. Wysłali więc zdjęcie na czat grupowy. Julek niecierpliwie czekał na informację zwrotną od wychowawczyni, z potwierdzeniem, że” bocian jest fajny”. Córka jest w procesie tłumaczenia swojemu bratu zawiłości pewnej gry, którą ma w smartfonie. I te momenty, kiedy widzę ich razem, głowa przy głowie, nad ekranem, w zgodzie, śmiejących się, celebruję ochoczo, bo nie wiem kiedy będą kolejne. Zawsze lubiliśmy ruch. Aby zaspokoić tę potrzebę ćwiczymy wspólnie w domu. Mąż ma swój trening, ten trudny, z nim nikt nie chce ćwiczyć. :-) Ja mam prostsze układy ćwiczeń, więc dzieci chętnie przyłączają się do mnie, choćby na chwilę.

Czasami mamy siebie dość i potrzebujemy być sami. Wtedy każdy z nas zamyka się we własnym świecie: ktoś gra, ktoś ogląda film, ktoś czyta, ktoś krząta się w kuchni. Dobrze nam jest wtedy. Dajemy sobie przestrzeń w byciu samemu.

Dni mijają niesamowicie szybko. Dużo szybciej niż dwa tygodnie temu, gdy kwarantanna społeczna uwięziła nas w domach. Chciałabym wykorzystać ten czas, możliwości, które on daje. Złapać oddech. Zwolnić. Docenić.

Jak rozmawiać z dziećmi o koronawirusie

Fot., źródło mat. prasowe