Pies atakował strażników miejskich, a właścicielka tylko patrzyła

Strażnicy miejscy z Krakowa byli na Plantach Krakowskich, kiedy zauważyli biegnącego w ich stronę psa. Był bez kagańca, szczekał i warczał, wyraźnie zainteresowany widokiem mundurów. Gdy strażnicy przystanęli, podbiegł bardzo blisko próbując ugryźć jednego z nich.

Wtedy drugi ze strażników wyciągnął gaz pieprzowy i z bezpiecznej odległości skierował go w stronę psa, który spłoszony uciekł w stronę zieleńca. Tam podbiegł do kobiety z dzieckiem, która przez cały czas przyglądała się całej sytuacji, nie reagując. Jak gdyby nigdy nic zapięła go na smycz, nie zwracając uwagi na strażników. Funkcjonariusze podeszli do niej i poinformowali ją o popełnionym wykroczeniu. Gdy okazało się, że nie posiada przy sobie żadnych dokumentów, poprosili ją o podanie danych ustnie, co uczyniła. Szybko okazało się, że są fałszywe. Strażnicy wezwali na miejsce patrol policji, a kobietę poinformowali o skierowaniu przeciwko niej wniosku o ukaranie do sądu – relacjonują mundurowi.

To nie jedyna tego typu sytuacja z udziałem strażników miejskich, która miała miejsce w Krakowie w ostatnich dniach.

– Za Kopcem Kościuszki w Lasku Wolskim znajduje się dwóch mężczyzn z dwoma chartami i jednym dużym psem. Przed chwilą zaatakowały sarnę, która leży bez ruchu. Czekam na miejscu, choć mężczyźni oddalili się w nieznanym kierunku. Mam ich zdjęcia, może to pomoże –  tak brzmiała treść zgłoszenia, które przyjął dyżurny. W okolicy Sowińca na strażników czekali świadkowie zdarzenia. Obok nich leżał zakrwawiony, pogryziony koziołek. Z ich relacji wynikało, że charty biegały bez smyczy i to one dotkliwie pogryzły zwierzę. Funkcjonariusze wezwali na miejsce specjalistów, zajmujących się dzikimi zwierzętami, ale jak się okazało –  na pomoc było już za późno. Obrażenia były zbyt rozległe i rogacz został uśpiony. Wezwani na miejsce policjanci przejęli dalsze czynności w tej sprawie.

– Niezmiennie przypominamy i apelujemy: osoby wyprowadzające psy na spacer zobowiązane są do trzymania ich na smyczy, a psy rasy agresywnej w nałożonym kagańcu. Zwolnienie zwierzęcia ze smyczy jest dozwolone w miejscach mało uczęszczanych i pod warunkiem, że opiekun ma możliwość sprawowania pełnej i bezpośredniej kontroli nad jego zachowaniem tj. zapewniając właściwą reakcję psa na komendę opiekuna – podkreślają strażnicy miejscy z Krakowa.

Fot. główne ma charakter poglądowy.