Koty niech lepiej zostaną w domu

Według najnowszych badań koty wykazują dosyć dużą wrażliwość na zakażenie nowym koronawirusem. Zarówno w próbach laboratoryjnych, kiedy dużą dawkę wirusa podaje się im bezpośrednio do jamy nosowej lub innej części dróg oddechowych, jak i poprzez zakażenia naturalne. Psy zakażają się znacznie trudniej i są bardziej odporne.

– Nie powinno to zbytnio dziwić, bowiem 18 lat temu wykazano wrażliwość tych zwierząt na pierwszy SARS. Najwyraźniej nie dotyczy to tylko naszych domowych mruczków, bowiem stwierzdono pozytywny wynik testu na SARS-CoV-2 u jednego z tygrysów utrzymywanych w Bronx Zoo w Nowym Jorku, czyli epicentrum epidemii amerykańskiej. Po zakażeniu mogą wytworzyć się objawy kliniczne, jak kaszel czy biegunka, zwierzęta mogą też zakażać się między sobą. Dotychczas nie potwierdzono przypadku zakażenia człowieka od kota. Nie ma wiec powodów do paniki, za to jest to doskonały argument za tym, by kotów nie wypuszczać samopas, do środowiska naturalnego, gdzie zakażenie nowym koronawirusem jest tylko jednym z wielu czyhających na nie zagrożeń – podkreśla stołeczny lekarz weterynarii Łukasz Skomorucha.

Jak dodaje, innym gatunkiem wrażliwym na zakażenie SARS-CoV-2 są fretki. Psy zakażają się znacznie trudniej i są bardziej odporne. Nie pierwsza to epidemia w dziejach ludzkości, a nawet nie największa (przynajmniej na chwilę obecną). Mało kto pamięta, bo u nas w kraju przeszło to jakoś bez większego echa, ale od czerwca 2009 do sierpnia 2010 roku na świecie szalała pandemia „świńskiej” grypy A / H1N1, na którą zachorowało prawdopodobnie nawet 1/4 ludzkości, a zmarło (bezpośrednio lub w wyniku powikłań) nawet 500 000 osób (czyli tyle, co corocznie na zwykłą grypę i jej powikłania – serio, dane WHO).

Dawniej epidemie pojawiały się nawet co kilka lat

– Nie można popadać w panikę, nie można siać fermentu i wieszczyć rychłej zagłady ludzkości. Trzeba sobie po prostu zdawać sprawę z realiów naszej rzeczywistości i nabrać trochę pokory. Tworzenie mitów i teorii spiskowych jest jedynie próbą zagłuszenia faktów, oszukiwania samych siebie. Zwierzęta NIE SĄ uznawane za jakikolwiek, a już zwłaszcza istotny czynnik rozprzestrzeniania się COVID-19. Głupota ludzka i niestosowanie się do logicznych obostrzeń już takim czynnikiem jak najbardziej jest. Nie zwalajmy zatem winy na Bogu ducha winne zwierzęta, skoro sami jesteśmy na tyle nieodpowiedzialni, że nie umiemy zachować się właściwie w obliczu zagrożenia. Jeśli już nie przemawia do Ciebie, droga osobo tak bardzo cierpiąca z powodu siedzenia we własnym mieszkaniu, że swoim wyjściem możesz zabić kilka niewinnych osób, może przemówi do Ciebie wizja, że do końca życia nie poczujesz już zapachu ulubionych perfum albo nie posmakujesz przepysznych lodów czekoladowych / waniliowych / truskawkowych, które tak bardzo uwielbiasz. Wszak anosmia (utrata węchu) i ageuzja (utrata zmysłu smaku) są coraz częściej wymieniane jako jedno ze zjawisk związanych z zakażeniem SARS-CoV-2. Pozostańmy rozważni, rozsądni i przede wszystkim zdrowi! – podsumowuje Łukasz Skomorucha.