Pandemia koronawirusa podwójnie uderza we frankowiczów

Dzięki obniżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej osoby spłacające kredyty w złotych płacą niższe raty. W gorszej sytuacji są frankowicze, gdyż szwajcarska waluta osiągnęła najwyższe notowania w historii, co przełożyło się na wzrost zobowiązań z tytułu spłacanych kredytów. W razie utraty pracy lub cięć w wynagrodzeniach mogą liczyć tylko na wakacje kredytowe, a to stanowi tylko tymczasowe rozwiązanie problemu i w dodatku kosztowne.

 W związku z załamaniem się rynku można przypuszczać, że dojdzie do pogorszenia spłat rat kredytów frankowych. Coraz więcej osób zawiesza swoje działalności gospodarcze, narzeka na obniżone wynagrodzenie czy traci pozycję zawodową. Część kredytobiorców, w tym frankowiczów, może przez to utracić płynność finansową, co będzie skutkować problemami z wypłacalnością – mówi agencji Newseria Biznes Wioletta Miros z Kancelarii Adwokackiej Czupajło & Ciskowski.

Frankowicze mają jednak dodatkowy problem w postaci wzrostu kursu franka. Szwajcarska waluta przekroczyła poziom ze stycznia 2015 roku, kiedy szwajcarski bank centralny uwolnił kurs waluty, wywołując paniczną reakcję rynków i skokową podwyżkę. W marcu w ciągu kilku dni frank podrożał o ok. 25 gr do poziomu 4,3 zł.

– Kredytobiorca, który ma ratę w wysokości 1 tys. franków szwajcarskich, musi dodatkowo dopłacić 250 zł miesięcznie. W tym momencie, kiedy każdy boryka się z problemem zatrudnienia czy obniżonego wynagrodzenia, jest to duża kwota – mówi Wioletta Miros.

Jak podkreśla, frankowicze nie mogą liczyć na pomoc ze strony państwa. Nie ma żadnego aktu prawnego, który odgórnie regulowałby kwestię spłaty rat w czasie pandemii. Takie rozwiązanie wprowadzono np. na Węgrzech, gdzie do końca bieżącego roku odgórnie zarządzono moratorium na spłatę kredytów. W Polsce banki oferują tzw. wakacje kredytowe, czyli możliwość zawieszania spłaty rat kapitałowych lub kapitałowo-odsetkowych od trzech do sześciu miesięcy, nie jest to jednak rozwiązanie odgórnie regulowane prawem.

 W związku z tym mamy sytuację, w której to banki decydują, na jakich warunkach te wakacje się odbywają, a pomiędzy poszczególnymi bankami istnieją pewne różnice. Część zawiesza jedynie raty kapitałowe, w innych zawieszane są jedynie odsetki. Różny jest też czas obowiązywania umowy, bo niektóre banki w związku z wakacjami kredytowymi wydłużają czas trwania umowy, a inne go utrzymują – mówi ekspertka. – Co prawda mamy kilka tzw. ustaw pomocowych, jednak ostatecznie oferują pomoc tylko niewielkiemu odsetkowi kredytobiorców, głównie osobom najuboższym, w najgorszej sytuacji finansowej. Można więc powiedzieć, że w tym czasie frankowiczom nie zaoferowano żadnej pomocy.

Z danych Związku Banków Polskich wynika, że od połowy marca do 21 kwietnia konsumenci złożyli w bankach ponad 633 tys. wniosków o odroczenie rat kredytów hipotecznych i konsumenckich. Tylko w ciągu minionych dwóch tygodni przybyło ich 90 tys. Pozytywnie rozpatrzono ponad 470 tys. z nich (czyli ok. 86 proc.), a banki odroczyły konsumentom raty kredytowe o wartości ok. 18 mld zł.

Wioletta Miros podkreśla jednak, że wakacje kredytowe stanowią tylko tymczasowe rozwiązanie problemu, które może okazać się kosztowne. W ostatecznym rozrachunku mogą one bowiem powiększać koszty kredytu. Jedynym rozwiązaniem długoterminowym jest w tym przypadku postępowanie sądowe zmierzające do unieważnienia umowy bądź tzw. odfrankowienia.

– Można szukać stałego rozwiązania, które ureguluje prawa i obowiązki zarówno kredytobiorcy, jak i kredytodawcy w tych trudnych czasach i ostatecznie zmierza do obniżenia wartości całego kredytu – podkreśla ekspertka z z Kancelarii Adwokackiej Czupajło & Ciskowski. – Banki często uzależniają wakacje kredytowe od aneksów do umowy, w których mogą być zawarte klauzule utrudniające później postępowania sądowe. Niektóre wprowadzają uregulowania, na które kredytobiorcy nie zgodziliby się w normalnych warunkach.

Jak pokazują statystyki BIK, w ciągu ostatnich trzech lat (2017–2019) liczba czynnych kredytów mieszkaniowych we frankach szwajcarskich zmniejszyła się o 13,3 proc. Na koniec grudnia ub.r. w trakcie spłaty pozostawało blisko 452 tys. takich zobowiązań, których wartość sięgała prawie 102 mld zł. Jakość zobowiązań zaciągniętych we frankach szwajcarskich utrzymywała się na poziomie zbliżonym do złotowych. Na koniec ubiegłego roku tylko 1,30 proc. czynnych mieszkaniowych kredytów frankowych figurowało w portfelach banków jako opóźnione powyżej 90 dni.

Fot. ma charakter poglądowy. Źródło biznes.newseria.pl