Całe życie ciężko pracowała, teraz czeka ją rzeź

Halna ma 10 lat i waży koło tony. Jej życie warte jest 11 tysięcy złotych. Jej właściciel, starszy pan może tylko chować łzy w rękaw starego swetra. Klepie klacz i odwraca głowę, abyśmy nie widać było jak to wygląda, gdy starszy człowiek traci wszystko na mecie życia.

O sprawie informują przedstawiciele Fundacji Centaurus, którzy wyjaśniają, że  Halna urodziła się w stodole. Stara stodoła przy starym domu, otoczone wkoło starym, zmurszałym płotem pokrytym mchem. Wszystko tu skrzypiało od niepamiętnych czasów, co mogło, pokryło się rdzą, co innego kurzem, i ewidentne widać tu w każdym zakamarku upływ czasu.

Na tyłach stodoły zaś zaczyna się inny świat. Piękny nowoczesny dom praktycznie przylega do sypiących się murów. Kamienne ogrodzenie, krzewy i piękny sad. Na środku drewniana altana, gdzie wygrzewają się dwa wygłaskane koty, a w rogu przepiękna drewniana stajnia i białe ogrodzenia wkoło zielonego pastwiska. Kilka metrów dzieliło Halną od innego życia, jednak ona z jakiegoś powodu przyszła na świat tam, gdzie całe życie pobrzękuje jej łańcuch na szyi. Zaś tuż obok na zielonym pastwisku dwa konie wgryzają się w soczystą, czerwcową trawę i ma się wrażenie, że ta trawa i ładna stajnia to taka norma.

Halna życie miała ciężkie. Robiła wszystko to, co koń na wsi robić musi. Robiła w polu, jeździła po drewno do lasu. Drewno takie pocięte, ale i na zrywki jeździła, jak gmina płaciła. Latem przy jeziorze, 3 km dalej, Halna oprowadzała dzieci, bo to zawsze kilka złotych dla gospodarza. No i urodziła kilka źrebaków. Nie wiemy ile. Gospodarz starszy człowiek, już sam nie pamięta. Ale nadszedł czas, że wezwało gospodarza miasto. Dzieci chcą go zabrać, aby dożył swych dni wśród nich. Został tu sam, żona zmarła niedawno. Bogaty sąsiad chce odkupić całe gospodarstwo, zrównać je z ziemią i powiększyć swoje. Złożył ofertę nie do odrzucenia. Staruszek liczył, że sąsiad weźmie też Halną. Ale się przeliczył. Sąsiad wyśmiał grubego konia. „Pani, on się śmiał, że moja Halna nie pasuje do jego koni, że to wiejski koń, i wygląda jak pociąg, a on ma konie piękne i sportowe i by się wstydził ją na trawę z nimi puścić” – opowiedział w skrócie Pan Jan, trochę oburzony. O ile bieda była tu ogromna, o tyle staruszek był dumny ze swojego konia i dzielił się z nim każdą kromką chleba – podkreślają przedstawiciele Fundacji Centaurus.

Pan Jan musi opuścić gospodarstwo do 30 czerwca. Nikt Halnej nie chce, poza handlarzem. To typowo rzeźny, gruby, tonowy koń. Niewiele tu opcji. Syn nie zgodził się, aby Pan Jan oddał nam konia. Zgodził się jedynie zaczekać do wyprowadzki ojca, czyli do 30 czerwca. Halna ma 10 lat. Waży koło tony. Syn chce za klacz 11 000 złotych. I nie ma tu negocjacji. Pan Jan chowa łzy w rękaw starego swetra. Klepie Halną i odwraca głowę, abyśmy nie widzieli, jak to wygląda gdy starszy człowiek traci wszystko na mecie życia. Starych drzew się nie przesadza. Ale bez pomocy syna, który tu dojeżdżał, Pan Jan nie poradzi sobie z gospodarstwem. Musi iść do miasta. I musi zgodzić się na sprzedaż Halnej. Do 30 czerwca trzeba zebrać 11000 zł oraz 1600 zł na transport Halnej do rezerwatu. Szczegóły zbiórki znajdziecie na stronie ratujemyzwierzaki.pl/centaurus-halna.