Rozbił BMW na ogrodzeniu i zrobił coś zaskakującego

Do nietypowego zdarzenia drogowego doszło na warszawskim Wawrze. Tuż po północy kierowca BWM wbił się w ogrodzenie parkingu przy stacji PKP Międzylesie i… sobie poszedł. Miał zaskakujące wytłumaczenie. 

Strażnicy miejscy z VII Oddziału Terenowego, którzy w nocy z 20 na 21 lipca patrolowali Wawer otrzymali zgłoszenie, że tuż po północy jakiś samochód wbił się w ogrodzenie parkingu przy stacji PKP Międzylesie. Po przyjeździe na miejsce interwencji, stwierdzili, że auto uderzyło w ogrodzenie parkingu.

Impet był tak ogromny, że pojazd przebił się przez siatkę i wylądował na poboczu torowiska. Auto było zamknięte, nikogo przy nim nie było. Strażnicy miejscy skontaktowali się z operatorem monitoringu miejskiego. Dzięki niemu ustalono rysopis kierowcy i kierunek, w którym się oddalił. Funkcjonariusze pojechali za nim w stronę Radości.

Kilka minut później zauważyli mężczyznę. Obywatel Ukrainy przyznał, że owszem, prowadził samochód, ale nie odniósł żadnych obrażeń, więc chciał pójść sobie do domu. Wezwany patrol policji stwierdził, że kierowca był trzeźwy.

ZOBACZ TAKŻE:

Kierowca nie był przy kolizji, którą spowodował. Jak to możliwe?

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa