Niepozorne, ale ważne. Wiesz co oznaczają srebrne linie?

Z pewnością większość z Was kojarzy występujące na dworcach, w metrze czy na ulicach srebrne linie. Niektórym wydaje się, że jest to tor do ciągnięcia walizek, innym, że “miejsce zabaw” dzieci. Tymczasem są to ścieżki prowadzące dla osób niewidomych. Ich zastawienie może mieć smutny finał w postaci złamanej laski czy obrażeń ciała. Ucierpieć mogą także bawiące się tam dzieciaki.

Na kwestię wędrowania ścieżkami prowadzącymi od dłuższego czasu zwraca uwagę Małgorzata Szumowska, dyrektor stołecznej “Niewidzialnej wystawy”. Jest to wyjątkowa interaktywna podróż w niewidzialny świat, podczas której możecie sprawdzić jak radzić sobie w codziennych sytuacjach bez pomocy wzroku – wyłącznie za pomocą zmysłu słuchu, dotyku, węchu…

Smutny finał nie tylko w postaci złamanej laski

Pani Małgorzata wielokrotnie widziała czy słyszała opowieści, że na takiej ścieżce stały bagaże, a obok stali i beztrosko dyskutowali pasażerowie, pijąc swoje kawy. Dla nich nie stanowiło to przecież żadnego problemu. Tymczasem dla osób niewidomych jest to wielkie utrudnienie.

– Wyobraźcie sobie taką Kasię. Kasia, to nasza przewodniczka. Mała ciałem, wielka duchem, ma charakterek, ale i wspaniałe serce. Na “Niewidzialną Wystawę” dociera spoza Warszawy i komunikacja kolejowa jest dla niej codziennością. Korzysta ze ścieżki, ponieważ dzięki niej może zorientować się w dużej przestrzeni dworca nawet, gdy zna tę przestrzeń całkiem nieźle. Dzięki niej wie, kiedy skręcić. Wie, kiedy dochodzi do schodów. To zwyczajnie pomaga jej w szybkim i sprawnym poruszaniu się zwłaszcza, że, bądźmy szczerzy, chaos i hałas nie ułatwiają radosnego marszu do pracy lub do domu. Dworce dla osób widzących są czasem labiryntem. A dla osób niewidomych? Właśnie! Tymczasem rzeczona Kasia po raz kolejny została niemalże stratowana przez bezmyślnych przechodniów, którzy uznali, że mogą stadnie, z walizkami, zajmować oznaczenia dedykowane konkretnej grupie użytkowników. Bez krzty refleksji wpadli na Kasię niemalże łamiąc jej laskę. Grupa dorosłych, wydawałoby się dojrzałych ludzi jeszcze ofukała naszą dzielną przewodniczkę, jakoby to ona bez zastanowienia taranowała ich przestrzeń. No ludzie! Zero przepraszam, zero szacunku, zero refleksji! To oliwa do ognia dla Kasi, która stanowczo powiedziała, co o tym sądzi. Niestety i tak przepraszam nie wybrzmiało z ust pouczonych… Po prostu odeszli. Mamy więc przeczucie graniczące z pewnością, że tę lekcję po prostu zostawili gdzieś za sobą… – relacjonuje Małgorzata Szumowska.

Nasza rozmówczyni apeluje, aby nie zastawiać ścieżek prowadzących dla osób niewidomych, bo miejsca starczy dla każdego. Dla osób niewidomych to nie tylko kwestia zgubionej drogi. Pozostawiony beztrosko bagaż może mieć także smutny finał w postaci złamanej laski czy nawet obrażeń ciała!

Do jej apelu przyłącza się niewidomy przewodnik “Niewidzialnej wystawy” Robert Zarzecki, który błaga o pilnowanie dzieci, aby nie bawiły się beztrosko na tych ścieżkach.

ZOBACZ TAKŻE:

Twoja (Nie)widzialna pomoc dla Niewidzialnej Wystawy