Ten spacerek sporo Go kosztował

Początek interwencji krakowskich strażników miejskich był zupełnie niewinny, bo choć co prawda pieszy spacerował po ścieżce rowerowej, to jednak zamiar strażniczki był taki, żeby zamienić ze spacerowiczem kilka zdań z kategorii ,,dyscyplinujących”, wysłuchać jego argumentacji, a jak trzeba będzie, to zastosować jedną z możliwych sankcji i szybko zakończyć temat.

– Wiązało się to z tym, że tego dnia kolejny pieszy miał usłyszeć, że dwuczęściowa kładka, to nie błąd konstruktorski, ale jednak przemyślane rozwiązanie, mające służyć bezpieczeństwu wszystkich uczestników ruchu i lepiej będzie, jak w przyszłości z tej wiedzy będzie korzystał – relacjonują strażnicy miejscy z Krakowa.

Niestety, jak ubolewają mundurowi, rozmowy w zasadzie nie było, bo jak strażniczka poprosiła mężczyznę, żeby zszedł na bok, to odpowiedział, że nie ma czasu i zaczął się oddalać. Funkcjonariuszka przyspieszyła kroku i nakazała mu się zatrzymać, jednocześnie wyjaśniając powód interwencji. Ten jednak stwierdził, że i tak nie ma dokumentów i co najwyżej może je podyktować.

– I w sumie podyktował, tylko jak się później okazało mijały się one z prawdą, a że moment weryfikacji danych wykorzystał na ponowną próbę ucieczki, to interwencja zakończyła się mało sympatycznie – dwoma mandatami na łączną kwotę 550 złotych – podsumowują krakowscy mundurowi. 

https://www.facebook.com/strazmiejskakrakow/posts/3400038863349458

Pijana, półnaga “aktorka” zaszalała w centrum Krakowa

Fot. główna ma charakter poglądowy