Posługiwała się prawem jazdy należącym do kobiety, która nie żyje od kilku lat

Wszystko zaczęło się od zaparkowania na zakazanie zatrzymywania się i zablokowania przejazdu innym kierowcom. Nie była to jednak typowa interwencja, bo w trakcie sprawdzania prawa jazdy strażnicy z Krakowa dostrzegli rozbieżności pomiędzy jej wizerunkiem, a osobą widniejącą na zdjęciu w dokumencie.

Jak informują krakowscy mundurowi, jest to krótka historia o tym, jak zwrócić na siebie uwagę, której w zasadzie lepiej byłoby nie zwracać. Można na przykład zaparkować auto na zakazie zatrzymywania się i do tego zablokować przejazd innym kierowcom.  Na taki pomysł wpadła kobieta zostawiając swoją czerwoną toyotę przy ulicy Nuszkiewicza.

– Pewnie nie spodziewała się, że mieszkańcy bloku błyskawicznie zareagują, prosząc nas o pomoc. Wydawało się, że problem szybko się rozwiąże, bowiem kierująca po chwili pojawiła się na miejscu. Niestety, okazało się, że nie będzie to takie proste. W trakcie sprawdzania prawa jazdy strażnicy dostrzegli rozbieżności pomiędzy jej wizerunkiem, a osobą widniejącą na zdjęciu w dokumencie. Zaczęło się więc drążenie tematu, a że kobieta miała problem z podaniem imion swoich rodziców, strażnicy postanowili sprawdzić jej dane w bazie. Przecierając oczy ze zdumienia przeczytali, że prawo jazdy należy do… nieżyjącej od kilku lat innej kobiety. Z kolei nasza bohaterka okazała się być kierowcą samozwańczym, nie posiadającym uprawnień do prowadzenia auta – relacjonują strażnicy miejscy z Krakowa. 

I tu historia się kończy. Pani trafiła w ręce policji, a auto zostało przeparkowane przez jej partnera.

ZOBACZ TAKŻE:

Najwięcej “wydmuchał” kierowca śmieciarki

https://www.facebook.com/strazmiejskakrakow/posts/3444875325532478

Fot. główna ma charakter poglądowy