Znana była z kąpieli we krwi, tortur i czarnej magii

Legendarna węgierska hrabina Elżbieta Batory, nazywana często „krwawą hrabiną” lub „Wampirzycą z Transylwanii”. Cechować ją miała zarówno wielka uroda jak i wielki sadyzm. Węgierska księżna na trwałe zapisała się w historii jako jedna z najkrwawszych kobiet Europy.

Kąpiele we krwi, torturowanie swoich służących, uprawianie czarnej magii, a w końcu proces i zamurowanie żywcem w komnacie swojego zamku – z tym Elżbieta Batory kojarzy się dzisiaj niemal wszystkim miłośnikom horrorów. Raz stworzona legenda stała się powodem trwającego kilkaset lat niesłusznego oczerniania kobiety, która była tylko ofiarą męskiego świata polityki z początku XVII wieku. Prace węgierskich historyków wskazują jasno, że cachticka księżna padła ofiarą okrutnej manipulacji wymierzonej w nią przez jej kuzyna, palatyna Thurzó.

 Elżbieta nie cieszyła się dobra opinią wśród swojego ludu w Cachticach. Jako węgierska księżna traktowana była przez Słowaków jako znienawidzony okupant. Dodatkowo, wychowana w wierze kalwińskiej była dla katolickiej ludności złym heretykiem. Na jej obronę nie przemawiała nawet jej hojność dla miejscowego proboszcza i fundowanie najróżniejszych dóbr dla miasta. Thurzó postanowił wykorzystać wrogość mieszkańców i w nocy 29 grudnia 1610 roku wtargnął do jej zamku, po czym aresztował Elżbietę wraz z całą jej służbą. Na temat samego aresztowania, jak i późniejszego procesu powstała legenda, która jest głównie zasługą jednego człowieka – mnicha, który opisał te wydarzenia ponad 100 lat później…

Tortury „krwawej” hrabiny

Jak dzięki XVIII-wiecznemu mnichowi dziś wygląda legenda o „krwawej Pani na Cachticach”? Otóż, według Túróczy’ego, mieszkańcy Cachtic długo skarżyli się palatynowi Thurzó na porzucone wokół zamku zwłoki młodych dziewcząt. Twierdzili też, że nie było tygodnia, podczas którego nie znikałyby z wioski ich córki i wnuczki. Thurzó obiecał zbadać sprawę i udał się do hrabiny w celu wyjaśnienia pogłosek. To, co odkrył na zamku przeraziło go i jego ludzi. Miał bowiem zastać Elżbietę podczas mordowania kolejnej ofiary. Przyłapana na gorącym uczynku księżna została natychmiast aresztowana, a w trakcie przeszukania odnaleziono w podziemiach cachtickiego zamku setki rozkładających się zwłok. Aresztowani pomocnicy „krwawej” hrabiny podczas przesłuchania do wszystkiego się przyznali i ze szczegółami opisywali wszystkie tortury, które stosowała Elżbieta. Swoje służące oblewała zimną wodą i wystawiała je na mróz, spokojnie patrząc jak powoli zamarzają. Inne ofiary kazała smarować miodem, po czym kazała im stać na dworze, gdzie żądliły je pszczoły. Chłosty, okaleczenia i bicie miały miejsce codziennie. Uprawiała czarną magię, sporządzała eliksiry i trucizny, rzucała uroki. Największą jednak obsesją Elżbiety były kąpiele we krwi swoich ofiar. Spowodowane to było jej strachem przed nieuchronną starością. Czarownica Anna Darvulia przekonała ją, że tylko krew młodych dziewic zatrzyma starzenie, dzięki czemu księżna pozostanie na zawsze piękna i młoda.

Tyle mówi legenda, tak chętnie powtarzana przez wszystkich. Mnich zręcznie prześcigał się w wymyślaniu kolejnych tortur i urządzeń, które miały do tego służyć. Nie przeszkadzało mu nawet to, że niektóre z nich nigdy nie weszły do użytku na tych terenach. Fakty historyczne i zachowane dokumenty z procesu całkowicie temu jednak przeczą. Elżbiety nigdy nie oskarżono o czary i rzucanie uroków. W akcie oskarżenia nie ma ani słowa o kąpielach w ludzkiej krwi i kontakty z diabłem. Gdyby tak było, to w myśl ówczesnego prawa – cały jej majątek przeszedłby w ręce Kościoła, tak jak działo się to w przypadku innych heretyków oskarżanych o czary. Na to jednak nie mogli (i nie chcieli) pozwolić ani król Węgier, ani Thurzó…

Popularna legenda mówi, że cztery lata przed swoją śmiercią Elżbieta Batory została zamurowana w wieży cachtickiego zamku, a pożywienie podawano jej przez mały otwór. Nie jest to jednak prawdą, gdyż dostęp do hrabiny miało co najmniej kilka osób, m.in. syn, strażnicy i spowiednik. Nie wiadomo natomiast, co było przyczyną jej śmierci. Wśród historyków węgierskich dominuje kilka teorii na ten temat. Jedni sugerują, że hrabina popełniła samobójstwo. Inni są przekonani Elżbieta zmarła w sposób naturalny.
Jaka jest prawda o ostatnich chwilach życia „krwawej hrabiny”? O jej śmierci wiadomo tylko tyle, że w dniu 21 sierpnia 1614 roku ciało 54-letniej Elżbiety Batory znalezione zostało na podłodze jej komnaty przez jednego ze strażników. Istnieją dwie wersje na temat ostatnich chwil hrabiny. Według jednej z wersji strażnik, który natknął się na jej martwe ciało miał powiedzieć, że ciało kobiety było „nienadające się do oglądania i nie przypominające hrabiny” – sugerować to może, że śmierć nastąpiła co najmniej tydzień wcześniej.

Bardziej prawdopodobna wydaje się jednak relacja, którą 25 sierpnia (4 dni po jej śmierci) palatyn Jerzy Turzo opisał w liście do węgierskiego króla Macieja II: „Wieczorem dnia poprzedniego skarżyła się strażnikowi, że ma chłodne ręce. Poduszka, którą zwykle miała pod głową, tego wieczoru podłożyła pod nogi. Mówi się, że gorliwie się modliła i śpiewała. Możliwe, że na kilka godzin przed śmiercią przebudziła się w niej iskierka litości nad swoimi ofiarami i popełnionymi czynami. Zmarła nagle, bez bólu, bez światła”.

Jedną z osób, które odetchnęły z ulgą po śmierci hrabiny był na pewno Maciej II. W momencie jej zgonu cały ogromny dług króla, zaciągnięty u Elżbiety i jej zmarłego kilka lat wcześniej męża, został anulowany…

Elżbietę Batory pochowano dopiero trzy miesiące później, 25 listopada 1614 roku, w krypcie kościoła w Cachticach. Jednak mieszkańcy, którzy szczerze nienawidzili i zarazem bali się hrabiny zażądali usunięcia jej ciała. Pochowano ją ponownie w roku 1617 w Nagyecsed, w północno-wschodnich Węgrzech, gdzie znajdowała się rodowa siedziba rodziny Báthory.

Kiedy w roku 1995 otworzono rodzinną kryptę, nie znaleziono w niej Elżbiety. Niektórzy historycy twierdzą, że jej kości pochowano gdzieś na cmentarzu w Budapeszcie, nie ma jednak żadnych dowodów, że tak się stało. Jej szczątków do dzisiaj nie odnaleziono… Więcej szczegółów z życia tej jakże fascynującej postaci znajdziecie na stronie wmrokuhistorii.blogspot.com.

Łukasz Włodarski autor bloga W mroku historii.  Jest to strona o historii ukrytej za fasadą mitów i legend, otulonej płaszczem sekretów, skandali i kontrowersji. Opowieści o pasjach, namiętnościach, zbrodniach i zdradach, o ludziach wielkich i małych, znanych i zapomnianych. 

ZOBACZ TAKŻE:

Rzymskie kolekcje “ludzkich potworów” były symbolem prestiżu