Potrącony szczeniak umierał na jezdni. Tylko jedna osoba się zatrzymała!

– Gdy dostaliśmy w nocy prośbę o pomoc dla potrąconego szczeniaka, nie czekaliśmy nawet chwili. Od razu ruszyliśmy, aby pomoc temu maluszkowi. Kobieta, która do nas zadzwoniła, tak płakała w słuchawkę, że nie wiedzieliśmy dokładnie, w jakim stanie jest psiak… – informują przedstawiciele Fundacji Przytulisko Znajdki.

Jak dodają, maluszek ma 3,5 miesiąca. Został potrącony i kierowca się nawet nie zatrzymał. Tylko jeden samochód stanął na poboczu, aby zdjąć żyjącego jeszcze maluszka ze środka jezdni.

– Gdy podjechaliśmy maluch leżał pod latarnią na poboczu, opatulony w polarową bluzę. Natychmiast zawieźliśmy go do całodobowej lecznicy. Okazało się, że noga pogruchotana, jest wiele odłamków połamanej kości. Dodatkowo jeszcze dziury na udzie wskazujące na poważne pogryzienie przez dużego psa – relacjonuje przedstawiciele Fundacji Znajdki.

Maluszek walczy o życie. Koszt operacji to ponad 3000 zł plus leki plus pobyt w szpitalu. Niestety na tę chwilę nie wiemy, czy tylną nóżkę nie trzeba będzie amputować…

– Kochani tyle razy pomogliście, liczymy ze i tym razem nie zostawicie maluszka bez pomocy – podsumowują wolontariusze. 

Szczegóły zbiórki znajdziecie na ratujemyzwierzaki.pl/potracony-szczeniak.

Fundacja Znajdki to garstka wolontariuszy, kochających i ratujących zwierzęta każdego dnia od wielu lat. To także i przede wszystkim kilkadziesiąt psów i kotów czekających w tej chwili na nowe domy. Każdego roku to kilkaset ocalonych zwierząt.
Zgłaszają je nam ludzie niemalże codziennie. Przyjmują pod swoją opiekę upodlone, przerażone, zagłodzone, wyrzucane jak śmieci na poboczach. Leczą, spędzają godziny w przychodniach weterynaryjnych, socjalizują, przygotowują do adopcji i szukają domów najlepszych pod słońcem.