Mimo siarczystego mrozu wolał spać w śpiworze „na łonie natury” niż iść do noclegowni

Termometr wskazywał minus 20 stopni, kiedy strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie, że pewien bezdomny potrzebuje pomocy. Funkcjonariusze znają go, bo od kilku lat mieszka on w prowizorycznych szałasach, które kleci z gałęzi na terenach leśnych Wawra i konsekwentnie odmawia pomocy. 

Temperatura spadła, a warszawscy strażnicy miejscy zwiększyli częstotliwość kontroli w miejscach przebywania osób bezdomnych. W ponad 100 lokalizacjach przebywa około 300 osób. Niektórzy mieszkający w najtrudniejszych warunkach nie chcą przyjąć pomocy w przewiezieniu do noclegowni, ogrzewalni lub schroniska. Przykładem tego jest sobotnia interwencja strażników miejskich z VII Oddziału Terenowego na terenie Falenicy.

Termometr wskazywał minus 20 stopni. Tuż przed godziną 20 strażnicy otrzymali zgłoszenie, że na terenie leśnym przy ulicy Bysławskiej znajduje się bezdomny potrzebujący pomocy. Funkcjonariusze znają to miejsce i tego bezdomnego. Od kilku lat mieszka on w prowizorycznych szałasach, które kleci z gałęzi na terenach leśnych Wawra.

–  Mężczyzna stroni od alkoholu. Wcześniej funkcjonariusze przeprowadzali tam kontrolę, informując 70-latka o nadchodzących mrozach i możliwości przewiezienia do noclegowni. Po telefonie od mieszkańca pojechali tam także ponownie. W obecności osoby zgłaszającej strażnicy kolejny raz zaproponowali bezdomnemu przewiezienie do ogrzewalni lub noclegowni. Mężczyzna odmówił. Powiedział, że woli spać w śpiworze „na łonie natury” i ma do tego prawo. Dodał też, że okoliczni mieszkańcy wiedzą, gdzie przebywa i pomagają mu, przynoszą ciepłą odzież i jedzenie. Również zgłaszający próbował namówić mężczyznę do skorzystania z pomocy niesionej przez strażników. Negocjacje przeciągały się. Funkcjonariusze wezwali nawet pogotowie, by ratownicy ocenili stan zdrowia mężczyzny. Ten jednak, pomimo blisko godzinnych negocjacji, nie poddał się badaniu – relacjonują strażnicy miejscy z Warszawy. 

Jak dodają, na miejsce interwencji przyszedł kolejny mieszkaniec, który również nakłaniał seniora do skorzystania z pomocy. Minęła godzina 22, gdy po kolejnych kilkudziesięciu minutach rozmów i próśb bezdomny zgodził przenieść się na kilka mroźnych dni do osoby, która zaproponowała mu nocleg. Zastrzegł jednak, że i tak tu wróci. Strażnicy nadal kontrolują to miejsce. Jak na razie nie wrócił.

ZOBACZ TAKŻE:

Przygoda jak z bajki. Zamiast pieniędzy, dała bezdomnym zwycięską zdrapkę

Fot., źródło Straż Miejska Warszawa